Faceci nie płaczą

Facet musi być oparciem dla żony i dzieci, musi wiedzieć, co i jak robić, musi umieć radzić sobie w każdej sytuacji. Tylko co zrobić, jeśli czasem jest inaczej?

Mężczyzna po prostu musi być silny. Musi - bo taka jest jego rola społeczna, bo takie jest jego miejsce w kulturze. Wielu z nas tak przyzwyczaiło się do tej roli, że nawet sami przed sobą nie potrafimy przyznać się do słabości, do strachu, do niepewności czy zwykłego zmęczenia. A co dopiero jeśli byśmy mieli poprosić kogoś o pomoc

Bywa ciężko

Kolejna nieprzespana noc. Maluch płacze, jakieś kolki, jakieś wychodzące zęby, katary. Śpisz po cztery godziny na dobę, wstajesz rano nieprzytomny, głowa ci pęka i marzysz tylko o tym, żeby wrócić do łóżka Ale nie - trzeba wywlec się z domu, dotelepać do pracy i robić swoje. Trzeba - bo żona na wychowawczym, bo ktoś musi zarabiać na życie. Wracasz do domu - znowu pieluszki, znowu kolka. Żona nie ma dla ciebie czasu, bo cały dzień musi zajmować się dzieckiem, a wieczorem jest już tak zmęczona, że zasypia, zanim zdążysz powiedzieć jej "dobranoc".

Gdy już przychodzi sobota, niedziela - wcale nie jest lepiej. Zamieniasz osiem godzin w biurze na dwadzieścia cztery godziny przy obsłudze wrzeszczącego niemowlaka. Obejrzeć film albo mecz? Nawet jeśli maluch akurat zaśnie, jesteś zwykle zbyt zmęczony, żeby pasjonować się najpiękniejszą nawet bramką. Przeczytać książkę, przejrzeć gazetę? Nic z tego. Porozmawiać z żoną? Akurat. Ani chwili nie jesteście sami. Zaczyna cię to złościć. Czasami czujesz, że cię to zwyczajnie przerasta. Że masz dosyć, że zbiera ci się na O, nie. To słowo jest przecież zakazane, prawda? "Prawdziwy mężczyzna nie płacze, prawdziwy mężczyzna niczego się nie boi, prawdziwy mężczyzna " - i tak dalej.

Facet też człowiek

A guzik. Czasami byłoby ci o wiele łatwiej, gdybyś przyznał się - choćby na początek przed sobą samym! - że jest ci ciężko, że nie dajesz rady, że boisz się przyszłości. Prawdziwa odwaga nie polega przecież na tym, żeby niczego się nie bać, ale na umiejętności pokonania własnego strachu. Prawdziwa siła nie oznacza, że nigdy nie masz chwil słabości - ale że umiesz swoją słabość pokonać.

Najgorsze, co możesz zrobić, to udawać, że wszystko jest w porządku. To prawda - powinieneś być dla żony oparciem i pomagać jej - ale nie łudź się: to się nie uda, jeśli sam ze sobą nie będziesz sobie umiał poradzić.

Ciężko ci? Czujesz, że nie dajesz rady? Zniechęcenie, strach, poczucie braku sensu? To ludzkie. A ty także jesteś człowiekiem - więc i takie doświadczenia cię nie ominą. Bycie "prawdziwym mężczyzną" nie polega na tym, że nie ma się wątpliwości, lęków czy trudnych chwil - ale na tym, jak się przez nie przechodzi. Czasem trzeba dużej odwagi, żeby poprosić o pomoc!

Niebezpieczne role

Zbyt mocne wejście we własną rolę społeczną może być naprawdę niebezpieczne. I nie chodzi tylko o rolę "prawdziwego mężczyzny".

Znajomy ksiądz opowiadał mi o przebytym kilka lat temu epizodzie depresyjnym. Mimo psychologicznego wykształcenia, mimo "podręcznikowych" objawów choroby ponad rok zajęło mu zrozumienie, że potrzebuje pomocy. Dopiero, kiedy złapał się na zupełnie poważnych myślach o samobójstwie, doszedł do wniosku, że sam sobie nie poradzi.

- Byłem tak przyzwyczajony do tego, że jako ksiądz pomagam innym, że jestem powiernikiem ich problemów i kłopotów, że to ja jestem od rozwiązywania problemów, że nie przyszło mi do głowy, że tym razem sam mogę potrzebować pomocy - tłumaczył. - Niewiele brakowało, a byłoby za późno

Porozmawiaj z nią

Jeszcze nigdy nie udało się rozwiązać żadnego poważnego problemu przez udawanie, że go nie ma. Jeśli w tym czasie bycie mężem i ojcem jest dla ciebie trudne, jeśli sobie nie radzisz, pomyśl:

- Masz prawo być słaby i mieć gorsze dni - jak każdy. Pamiętaj tylko, że twoja żona też ma do tego prawo.

- Najlepsze, co możesz zrobić - to z kimś o tym pogadać. Oczywiście - najpierw z żoną. To prawda - ona oczekuje, że będziesz dla niej wsparciem, ale to nie znaczy, że żąda od ciebie bycia supermanem. Ona kocha cię i chce ci pomóc - daj jej szansę. Nie udawaj "twardziela" - przed nią przecież udawać nie musisz

- Może warto także pogadać z kimś, kto już przeszedł przez tę batalię? Na przykład z kumplem, który ma starsze dzieci? A może to znakomita okazja, żeby pociągnąć za język własnego ojca? Niech opowie ci o własnych doświadczeniach z czasów, kiedy ty byłeś mały.

- Żadnych kłopotów i trudności nie doświadczają tylko ci, którzy w gruncie rzeczy nie przejmują się swoimi bliskimi. Jeśli kochasz i jesteś odpowiedzialny - na pewno będą trudne chwile.

- Poza wszystkim innym - pomyśl, że ten najtrudniejszy czas nie trwa długo. Już po kilku tygodniach dziecko zacznie więcej spać w nocy, wyrobi sobie w miarę regularny rytm dnia, w miarę stałe pory karmienia. Wkrótce będziesz się śmiał ze złych wspomnień. A któregoś dnia, kiedy po niecałkiem przespanej nocy, może półprzytomny, podejdziesz rano do łóżeczka, żeby wyjąć małego krzykacza - powita cię pierwszy bezzębny uśmiech i wyciągnięcie rączek. W tym momencie zapomnisz o zmęczeniu, o nieprzespanej nocy i męczącym szefie w pracy. I poczujesz, że warto żyć.

Ty nie rodzisz, ale...

"Poród - no cóż, kobiety robią to od zawsze. To chyba nic tak strasznego, w końcu każdy człowiek w ten sposób przychodzi na świat. Norma, codzienność, nie ma się czym aż tak przejmować " - to sposób myślenia wielu z nas, panowie. Niestety - błędny. Żeby poczuć na własnej skórze, jakim wysiłkiem fizycznym jest dla twojej żony poród - spróbuj wykonać jedną z prostych czynności:

przebiegnij maraton z czasem poniżej 4,5 godziny

wbiegnij na trzydzieste piętro Pałacu Kultury w 20 minut

zdobądź szczyt górski o wysokości powyżej 6 tys. m nad poziomem morza (tu czas dowolny, ale bez użycia helikoptera!).

Wysiłek fizyczny jest porównywalny. Powodzenia!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.