Seks po porodzie

Dopóki jesteśmy po prostu parą zakochanych, do seksu zwykle wystarczają nam zmysły. Gdy stajemy się także parą rodziców, do spraw intymnych trzeba włączyć rozum...

O czym powinni wiedzieć młodzi rodzice, którzy chcą na nowo zostać kochankami?

Że najróżniejsze emocje, których mogą doświadczyć w tym okresie, wszelkie niepokoje i trudności są absolutnie naturalne, zrozumiałe, powszechne i - co najważniejsze - przejściowe. Oraz że im mniej będą się spieszyć do seksu, tym - paradoksalnie - szybciej będą się nim cieszyć. Spokój, cierpliwość i wzajemne zrozumienie to podstawa, jak zawsze w związku. Teraz będą jednak szczególnie potrzebne, bo zaszły zmiany.

Duuuże zmiany. Świat się wywrócił do góry nogami. Rodzicom często trudno znaleźć czas na sen czy jedzenie, a co dopiero mówić o seksie!

Na tym między innymi polega dojrzałość w sferze seksualnej - trzeba wiedzieć, kiedy seks nie jest najważniejszy. I narodziny dziecka to właśnie taki moment. Seks schodzi na dalszy plan. Schodzi i już. Trzeba to po prostu przyjąć do wiadomości i traktować jak rzecz oczywistą, tak samo jak to, że do dziecka trzeba wstawać w nocy. Nie jest to niczyja wina, nie oznacza to końca związku. To po prostu naturalny etap w życiu erotycznym tej pary.

Jak długo ten etap może trwać? Kiedy mniej więcej możemy oczekiwać, że wszystko wróci do normy?

Nie ma reguły. Dla jednych ten czas liczy się w tygodniach, dla innych w miesiącach, a nawet latach. Ginekolodzy zwykle mówią o możliwości powrotu do aktywności seksualnej po sześciu tygodniach od porodu, czyli wtedy, kiedy kończy się połóg (czasem nawet wcześniej). Ale to jest termin umowny. Autentyczna - fizyczna, psychiczna i emocjonalna - gotowość do seksu w wielu przypadkach pojawia się znacznie później.

A co na tym etapie może najbardziej partnerów zaskoczyć?

Bardzo wiele kobiet skarży się na ból, dyskomfort w czasie stosunku oraz na brak apetytu na seks ("seks mógłby dla mnie w ogóle nie istnieć!"). Oczywiście są też kobiety, które żadnych trudności nie doświadczają i które bez problemu, szybko wracają do seksu. Jest ich procentowo znacznie mniej, ale się zdarzają. Tak to jest z hormonami - działają różnie na różne osoby.

Czyli te dolegliwości to wpływ hormonów?

W dużej mierze. Można powiedzieć, że gospodarka hormonalna kobiety po porodzie i karmiącej piersią nie sprzyja seksowi. Kobieta jest po prostu fizjologicznie ukierunkowana bardziej na macierzyństwo niż na prokreację. Zmiany w gospodarce hormonalnej powodują suchość w pochwie, uczucie braku elastyczności, co skutkuje bólem podczas penetracji. Dlatego właśnie stosunki bywają bolesne nie tylko dla kobiet po naturalnym porodzie, ale także po cesarskim cięciu. Bo choć krocze nie ucierpiało, organizm podlega takim samym przemianom hormonalnym jak po naturalnym porodzie.

Jeśli dodatkowo kobieta karmi piersią, jej organizm wydziela prolaktynę, czyli hormon odpowiedzialny za laktację, który hamuje libido. Z kolei oksytocyna, czyli tzw. hormon miłości - wydzielany podczas karmienia, ale także między innymi w czasie orgazmu - może wywoływać u karmiącej kobiety uczucie zaspokojenia i jeszcze skuteczniej blokować potrzebę seksu.

To nie wszystko. Pozostaje jeszcze kwestia głowy...

W głowie świeżo upieczonej mamy seks nie zajmuje teraz raczej pierwszego miejsca...

Bo ta głowa jest całkowicie pochłonięta nowym, wymagającym, odpowiedzialnym zadaniem - opieką nad dzieckiem. A mówi się, że to właśnie w głowie, nie w lędźwiach, leży kobieca ochota na seks. Nie ma się co dziwić, że skoro głowa dostała właśnie wyzwanie ekstremalne - nauczyć się bycia mamą - nie ma w niej miejsca na frywolne myśli. Do tego dochodzą takie rzeczy jak zmęczenie, niewyspanie, a czasem także kompleksy wynikające z tego, że ciało po ciąży jeszcze nie wygląda tak jak dawniej... No, w każdym razie o romantyczny nastrój może być trudno.

To nie są dobre wieści dla mężczyzny. On nie rodził, nie karmi, nie podlega działaniu hormonów, jego libido nic nie blokuje - chce seksu. Potrzebuje go...

Jeśli mężczyzna wie, jeśli rozumie, że brak apetytu na seks nie jest u jego partnerki wyrazem złej woli czy brakiem uczuć wobec niego, tylko zjawiskiem naturalnym i - co najważniejsze - przejściowym, łatwiej mu sobie z tą chwilową abstynencją radzić. Musi też wiedzieć, że kobiecie również nie jest lekko w tej sytuacji. Bardzo często zahamowanie popędu stanowi dla niej samej niemiłe zaskoczenie. Kiedyś lubiła seks, odczuwała pożądanie i przyjemność w czasie współżycia, mogła być namiętną kochanką, a teraz - nic, zero. To ogromnie frustrujące, kiedy człowiek tak po prostu nie może. Mężczyzna powinien to najlepiej rozumieć...

I nie naciskać?

Nie robić wyrzutów, nie przymuszać partnerki do seksu drogą szantażu emocjonalnego. Bo to się na nim zemści, nawet jeśli ona w końcu ulegnie.

Pod wpływem takich wymuszonych kontaktów wytwarza się w kobiecie nowe, złe skojarzenie - seks zaczyna się kojarzyć z przymusem, niechęcią, przełamaniem siebie, a nawet w wielu przypadkach z rodzajem upodlenia. Seks na siłę zamiast budować więź z partnerem - burzy ją, bowiem z każdym kolejnym zbliżeniem rośnie niechęć do partnera. Bardzo trudno to potem odkręcić. Stąd apel także do kobiet - żeby nie dały się złamać wbrew sobie, wbrew temu, co mówi do nich ich organizm, żeby nie poświęcały się dla tzw. świętego spokoju. Ich małżeństwo nie tylko na tym nie skorzysta, ale straci.

Co zatem robić? Jedno chce, drugie nie chce. Jak nie dopuścić do tego, żeby napięcie w związku rosło?

Przede wszystkim trzeba włączyć rozum, czyli myślenie. Kiedyś do seksu wystarczały zmysły i emocje. Teraz rozum musi te zmysły i emocje kontrolować - m.in. po to, by unikać wzajemnych oskarżeń i ostrych słów, których potem nie sposób cofnąć. Jak człowiek chwilę pomyśli, to zaczyna lepiej rozumieć partnera. Ale zrozumienie, trzeba to podkreślić, musi iść w dwie strony. Kobieta też musi okazać zrozumienie dla mężczyzny, dla jego sytuacji, jego potrzeb. Nie oganiać się od niego ze złością jak od natrętnej muchy ani nie obrażać się za to, że on jej pragnie - to przecież w sumie bardzo dobry objaw, prawda? Nawet jeśli w danej chwili trochę dla niej niewygodny. Za kilka miesięcy wszystko wróci do normy, ona oswoi się z nową sytuacją, hormony odpuszczą, ochota na seks wróci i wtedy jego pożądanie będzie jak znalazł.

Dobrze, ale jak przez ten trudny okres w miarę godnie przebrnąć?

Pomyślmy, jaką rolę w związku spełnia seks. Ma służyć okazaniu uczuć, zwiększyć poczucie bliskości, upewnić co do tego, że nadal jesteśmy atrakcyjni i ważni dla partnera. Ma też dać przyjemność i poczucie spełnienia. Jeśli chwilowo partnerzy na seks nie mają czasu, sposobności, siły czy ochoty, warto spróbować chociaż częściowo te potrzeby zaspokoić w inny sposób. Mam wrażenie, że często mężczyźnie nie chodzi nawet tak bardzo o seks, ile o to, by kobieta go pogłaskała, zwróciła na niego uwagę, żeby się o niego zatroszczyła. Trzeba mu okazać, że on też jest ważny, że się go kocha, docenia i potrzebuje. To jest kwestia dotyku, kwestia słów, nawet tonu, jakim się mówi do mężczyzny. Te drobne gesty mają ogromny wpływ na to, jak mężczyzna czuje się traktowany w związku. A gdy czuje się kochany i potrzebny, łat-wiej znosi czas, gdy seks jest rzadki lub nie ma go wcale. Pozostaje jeszcze kwestia tego, co rozumiemy przez seks...

No właśnie. Co polskie pary przez niego rozumieją?

Standardowy małżeński seks to dla nas ciągle stosunek dopochwowy. I niewiele poza tym. Tymczasem dla par po porodzie właśnie ta forma aktywności może być najtrudniejsza.

Prawdę mówiąc, młodym mamom i tatom radziłabym na początku w ogóle zapomnieć o penetracji i powrócić do zapomnianego już pewnie nieco pettingu. W okresie, kiedy partnerka dochodzi do siebie po urodzeniu dziecka i odbudowuje w sobie erotyczną kobiecość, petting jest doskonałą formą okazywania sobie bliskości. No bo na czym polega petting? Na tym, że ludzie się do siebie przytulają i poprzez pieszczoty - najróżniejsze - doprowadzają się wzajemnie do orgazmu. Okazują sobie bliskość i czułość (wbrew pozorom petting wymaga od partnerów więcej wyobraźni i zaangażowania niż tradycyjny stosunek) i rozładowują napięcie seksualne. Mężczyzna czuje się zaspokojony, chciany i kochany. Kobieta nie czuje się przymuszona do seksu, nie obawia się bólu ani kolejnej ciąży, a jednocześnie ponownie wchodzi na ścieżkę erotyczną - trochę się "rozkręca", w sposób dla siebie bezpieczny, przyjemny, nieinwazyjny. Taki tzw. biały seks można uprawiać miesiącami i dłużej - wszystko zależy od preferencji i potrzeb danej pary.

Wspomniana obawa przed kolejną ciążą - czy to też może być powód unikania zbliżeń?

Jak najbardziej, nawet nie do końca uświadomiony. Kiedy kobieta jest jeszcze zmęczona porodem, przytłoczona ogromem obowiązków, perspektywa zajścia od razu w kolejną ciążę może ją przerażać i skutecznie zniechęcać do seksu. Dlatego antykoncepcja to temat, który warto poruszyć ze swoim lekarzem ginekologiem podczas kontrolnej wizyty. Warto dowiedzieć się, jakie są opcje, i wspólnie wybrać tę najlepszą dla danej pary. I mówiąc "wspólnie", mam na myśli najchętniej trzy strony: kobietę, mężczyznę i lekarza. Bowiem jeśli chodzi o okres ciąży i okołoporodowy, polecałabym chodzenie do ginekologa razem z partnerem. Dziecko to wspólna sprawa i wszystko, co dzieje się z organizmem kobiety w związku z jego urodzeniem, dotyczy także mężczyzny. Chociażby właśnie w kontekście seksu. Obecność partnera w czasie wizyty stwarza doskonałą okazję, by go wyedukować, uświadomić, np. w zakresie tego, jak hormony wpływają na samopoczucie kobiety i jej gotowość na seks. A najlepsze jest to, że wyjaśnienia płyną nie z ust samej kobiety, tylko z ust specjalisty, czyli nie mogą być interpretowane jako wykręt.

Czy zdarza się sytuacja odwrotna - że kobieta po porodzie ma ochotę na seks, a mężczyzna nie?

Owszem. Najczęściej - choć to nie jedyne możliwe przyczyny - za unikaniem seksu przez mężczyznę stoi w takiej sytuacji obawa przed kolejną ciążą lub... nadmiar troski. Niektórzy panowie są tak przejęci tym, że zostali ojcami, że ich ukochana kobieta urodziła dziecko, że boją się, iż uprawiając z nią seks, zrobią jej krzywdę. Takim mężczyznom też przydałoby się szkolenie u ginekologa, który ich przekona, że ciąża i poród to nie choroba. Więc jeśli kobieta inicjuje zbliżenia, to znaczy, że jest na nie gotowa.

A on ma wielkie szczęście, bo wielu młodym ojcom nie pozostaje nic innego, jak ćwiczyć silną wolę...

Ale jakie to rozwijające ćwiczenie! Spójrzmy na pary wokół siebie, te z większym stażem, odchowanymi dziećmi, które - nadal! - mają udany związek i fajny seks. To nie jest tak, że oni nie mieli żadnych problemów z życiem erotycznym po urodzeniu dzieci. Wszyscy przez to przechodzą. Tylko że mieli na tyle rozumu, ciepła, cierpliwości, serdeczności i miłości dla siebie, że ten etap niczego w ich życiu nie zburzył, a jeszcze bardziej ich zbudował i zbliżył do siebie.

Lekarze odpowiadają na Wasze pytania o seks po porodzie :

Kiedy wraca płodność po porodzie?

Bolesny seks po porodzie?

Luźna pochwa po porodzie. Kiedy decyzja o zabiegu?

Seks po cesarce: kiedy zacząć?

Więcej o:
Copyright © Agora SA