Poród w domu: czy warto?

Kobiety, które postanowiły rodzić w domu, zazwyczaj bardzo sobie tę decyzję chwalą. Mimo to wciąż jest ich bardzo mało, bo większość kobiet nadal czuje się bezpieczniej rodząc w szpitalu. Te, które mają dopiero podjąć decyzję: rodzić w domu czy nie, powinny przede wszystkim spokojnie i samodzielnie rozważyć wszystkie za i przeciw.

Poród w domu staje się ostatnio popularnym tematem rozmów, przyciąga też coraz częściej uwagę mediów. Szczególnie zajmuje oczywiście główne zainteresowane: kobiety, które wkrótce zostaną lub planują zostać mamami. Interesuje się tym tematem również część przyszłych ojców. Tymczasem, jak każde zresztą niestandardowe rozwiązanie medyczne, poród w domu budzi wiele kontrowersji. Czy słusznie? Czy jest się czego bać? Czy też odwrotnie, warto się na niego zdecydować?

Holenderki tak, Polki niekoniecznie

"Niestandardowe rozwiązanie" to określenie względne. Przed wojną w Polsce większość porodów odbywała się w domu, a więc wówczas rozwiązanie to na pewno nie było "niestandardowe". Co ciekawe, obecnie w Holandii, kraju rozwiniętym, ponad 30% dzieci rodzi się w domu. W pozostałych krajach Europy odsetek ten jest nieporównanie niższy i oscyluje w granicach 1%. W Polsce, mimo iż od zeszłego roku poród domowy jest refundowany przez NFZ, także nie zyskuje wielu zwolenników.

Jednak dostęp do niego w zachodnich krajach Europy jest zazwyczaj dużo łatwiejszy niż u nas. W Irlandii, gdzie przy szpitalach działają grupy położnych zajmujące się odbieraniem porodów domowych, kobieta w ciąży już na samym początku otrzymuje wyczerpujące informacje na ten temat. Poród domowy traktowany jest jako jedno z kilku rozwiązań; zadaniem opieki medycznej jest przede wszystkim przekazanie wiedzy i diagnoza, nie doradzanie. Wybrawszy poród domowy, kobieta zostaje otoczona opieką, w zakres której wchodzą badania krwi, wizyty położnych w domu, konsultacje. Dzięki temu w trakcie ciąży wyklucza się sytuacje, które stanowiłyby przeciwwskazanie dla porodu w domu. Podczas samego porodu dwie położne, zaopatrzone w niezbędne akcesoria służące do ewentualnej interwencji, dyskretnie wspierają cały proces, starając się oddać jego przebieg w ręce przyszłej matki i jej najbliższych. Wkraczają dopiero w kluczowym momencie: w drugim okresie porodu.

Czy to bezpieczne?

- Poród domowy podwyższa ryzyko okołoporodowe, ponieważ mamy mniejszy margines czasu na szybką interwencję - uważa dr nauk med. Grzegorz Południewski, ginekolog-położnik. - Jest ona owszem, bardzo rzadka, ale niewykluczona i nieprzewidywalna. W wypadku powikłań trzeba się liczyć z niebezpieczeństwem. W moim odczuciu znacznie łatwiej w szpitalu osiągnąć warunki domowe niż w domu zapewnić wystarczające bezpieczeństwo. Poród domowy jest odpowiedni dla wąskiej grupy pacjentek, u których ryzyko można maksymalnie ograniczyć. Ponadto, opieka okołoporodowa związana jest obecnie z walką z bólem, co w przypadku porodu w domu nie jest możliwe do tego stopnia jak w szpitalu. Porody domowe zdają egzamin w Holandii, ale odbywają się tam w innych niż nasze warunkach; nie wyobrażam sobie w Polsce pacjentki mieszkającej w wieżowcu, która rodzi w domu, budząc wszystkich wokół przez całą noc. Poza tym pacjentki w Holandii są dużo lepiej poinformowane na temat tego, co będzie się z nimi działo przed, w trakcie i po porodzie.

Studentom czy młodym adeptom sztuki medycznej trudno zdobyć doświadczenie w dziedzinie porodu w domu, podobnie zresztą jak położnym kształcącym się w polskich szkołach.

- Wiele osób jest przekonanych, że prawo nakazuje kobiecie rodzić w szpitalu, więc ciężarna decydująca się na poród w domu postępuje nie tylko lekkomyślnie, ale również niezgodnie z prawem - informuje Fundacja Rodzić po ludzku na swojej stronie (rodzicpoludzku.pl). - Tymczasem Konstytucja RP nakłada na władze państwa obowiązek zapewnienia kobietom w okresie ciąży i porodu szczególnej opieki (Art. 68 ust. 3 i 71 ust. 2), jednak żadne przepisy nie precyzują, że kobieta w okresie porodu musi znaleźć się pod opieką szpitala.

- W krajach, gdzie opracowany jest odpowiedni system porodów domowych, położne przyjmujące takie porody mają dostęp do koniecznych interwencji, takich jak leki hamujące krwotok, sprzęt do resuscytacji, tlen dla noworodka - mówi Małgorzata Stach, socjolożka, propagatorka porodów domowych. - Porody w szpitalu także wiążą się z ryzykiem, takim jak infekcje czy kaskada interwencji, gdzie jedna interwencja, obarczona określonym ryzykiem, prowadzi do konieczności zastosowania kolejnej. W szpitalu, mimo że np. sala do cięć cesarskich jest na wyciągnięcie ręki, nie zawsze jest dostępna dokładnie w momencie, gdy jest potrzebna; może nie być akurat odpowiednio wysterylizowana i wtedy trzeba czekać. Każda kobieta, po uzyskaniu wszelkiej obiektywnej informacji, ma prawo decydować, jak będzie przebiegał jej poród. Ważne, żeby zakładać, że rodząca, decydując zarówno o cesarce na życzenie, jak i o porodzie domowym, kieruje się dobrem dziecka.

Najważniejsze to zdobyć wiedzę

Tak, jak w przypadku każdego ważnego zadania, zastanawiając się nad porodem domowym należy zebrać jak najwięcej danych, zasięgnąć informacji w wielu miejscach, nie zamykać się przed żadną wiedzą. Warto tak zapanować nad swoimi emocjami, aby opinia żadnej ze stron nie wzbudzała w nas skrajnych odczuć. Decyzja o tym, jak powinien przebiegać nasz poród, wypływając wprawdzie z określonych uczuć, powinna opierać się przede wszystkim na rozumowaniu racjonalnym.

W procesie przygotowania do porodu domowego bardzo istotny jest wybór dobrej położnej. Choć niełatwo o taką, która ma doświadczenie i zgodzi się odebrać poród w domu, to jednak warto zacząć szukać jej już na początku ciąży - na forach internetowych, poprzez znajomych, na stronach internetowych położnych - a jest duża szansa, że się uda.

Wiele położnych, zgadzając się na odebranie porodu w domu, nadal czuje się poza prawem. Pewnej rodzinie kilka lat temu położna zgodziła się pomóc w porodzie w domu jedynie pod warunkiem, że utrzymają to w całkowitej tajemnicy. Miała pewność, że dotarcie tej wiadomości do dyrekcji szpitala, w którym pracowała, będzie dla niej równoznaczne z utratą pracy. Poród poszedł gładko, dziecko i mama czuli się świetnie, ale łożysko, którego nie można było zutylizować w szpitalnych warunkach, długo jeszcze leżało w zamrażarce w kuchni.

- Ustawa z dnia 5 lipca 1996 r. o zawodach pielęgniarki i położnej stwierdza, że położna jest osobą wystarczająco kompetentną do samodzielnego sprawowania opieki nad kobietą w ciąży fizjologicznej, do przyjmowania porodu siłami natury wraz z nacięciem i szyciem krocza oraz do opieki nad matką i noworodkiem w okresie poporodowym - informuje Fundacja Rodzić po ludzku. - Może również samodzielnie udzielać w określonym zakresie świadczeń zapobiegawczych, diagnostycznych, leczniczych i rehabilitacyjnych (Art. 5 ust. 2). W ustawie nie ma ani słowa o tym, że takich świadczeń położna nie może udzielać poza szpitalem.

Co po porodzie?

W polskim prawie nie ma przepisów odnoszących się bezpośrednio do sytuacji przed, w trakcie i po porodzie domowym. Po urodzeniu dziecka lekarze w większości zalecają, aby matka z dzieckiem urodzonym poza szpitalnym systemem zgłosiła się do szpitala nie później niż dwa dni po porodzie. Wynika to z obowiązku przeprowadzenia specjalistycznych badań w pierwszych dniach życia dziecka (testu przesiewowego w kierunku fenyloketonurii i hypotyreozy) oraz odbycia szczepień, obowiązujących u nas w pierwszych dniach życia (szczepienie przeciw WZW typu B oraz przeciw gruźlicy).

- Po urodzeniu Maksia chciałam zgłosić się do szpitala, żeby go zmierzono, zważono, zbadano - opowiada Karolina. - W szpitalu usłyszałam, że powinniśmy w tym celu położyć się na odział położniczy! To nie miało dla mnie zupełnie sensu.

Położna odbierająca poród w domu może zważyć i zmierzyć dziecko, a także ocenić jego stan na skali Apgar. Jednakże rodzice planujący taki poród powinni, szukając odpowiedniej położnej, dowiedzieć się również, gdzie i w jaki sposób zostaną przeprowadzone poszczególne badania i szczepienia ich nowo narodzonego dziecka. Nie mogą się one odbyć w zwykłej przychodni (co więcej, nie powinny, ze względu na możliwość zarażenia się noworodka wirusami czy bakteriami od starszych dzieci). Rozwiązaniem może być zamówienie płatnej domowej wizyty neonatologicznej. Warto jednak pamiętać, że nie jest ona równoznaczna ze zgłoszeniem noworodka do odpowiedniej poradni, która zapewni wizytę patronażową położnej po ukończeniu przez dziecko sześciu tygodni.

Więcej o:
Copyright © Agora SA