Poród aktywny - czy zawsze jest dobrym rozwiązaniem?

Poród aktywny? Jak najbardziej! Byle nie za wszelką cenę...

Poród aktywny to określenie, które w Polsce popularne jest od niedawna, choć na świecie idea ta rozpowszechniana jest już od prawie 30 lat. Autorką tej koncepcji jest Brytyjka Janet Balaskas.

Pomysł, żeby zwolnić rodzącą z obowiązkowego pozostawania w łóżku i dać jej możliwość samodzielnego wyboru sposobu zachowania, jeszcze niedawno wydawał się w polskich szpitalach nie do zrealizowania z powodu wielu "medycznych" przeciwwskazań. W tej chwili w przeważającej większości porodówek nie ma problemu ze swobodnym poruszaniem się w I okresie porodu. Niestety, II okres porodu, czyli wypieranie dziecka, nadal prowadzony jest często w dość zachowawczy sposób: na łóżku porodowym i pod dyktando personelu.

Tymczasem termin "aktywny poród" oznacza jeszcze więcej - pewną postawę kobiety rodzącej. To do matki należy decydujące zdanie w sprawie tego, co będzie robiła lub nie. Tylko wtedy, przy pełnej akceptacji otoczenia, kobieta może wybrać takie zachowanie, które w danym momencie najbardziej służy jej i dziecku. Zadaniem personelu medycznego powinno być dyskretne czuwanie nad przebiegiem wydarzeń i czasem podpowiadanie rodzącej, jakie ma jeszcze możliwości.

Za mało dobrych doświadczeń

Współczesne kobiety nie są w komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o zasób korzystnych zachowań porodowych. Nie mamy doświadczeń międzypokoleniowych dotyczących przychodzenia na świat dziecka - niewiele z nas miało możliwość towarzyszenia innej kobiecie podczas porodu. Wiedza o porodzie czerpana z filmów obyczajowych to obraz kobiety rodzącej straszliwie wykrzywionej, spoconej, leżącej na łóżku i... biernej.

Trudno też uzyskać wiedzę o porodzie od tych, które nas urodziły - skrajnie zmedykalizowane porody sprzed kilkudziesięciu lat raczej nie zostawiały dobrych wspomnień. Ponadto rodzenie zostało usunięte na margines przestrzeni społecznej jako trudne, nieprzewidywalne i mało estetyczne.

Więcej niż tylko ruch

Nic dziwnego, że w takiej sytuacji termin "aktywny poród" bywa rozumiany opacznie. W polskich szkołach rodzenia słusznie poświęca się dużo uwagi na przedstawienie uczestnikom kursów różnych form aktywności fizycznej podczas porodu. Kobiety idące na salę porodową wiedzą, że skurcze są mocniejsze i bardziej efektywne, jeśli się chodzi; słyszały, że dobrze jest pokonywać schody, kręcić biodrami, kołysząc się na piłce, kucać, klękać... Że tak dziecko łatwiej wstawia się w kanał rodny i szybciej go pokonuje. Że lepsze jest wtedy krążenie, że działa siła ciężkości... To wszystko prawda.

Zalet swobodnego poruszania się podczas porodu nie można przecenić - korzyści odnosi i rodząca, i dziecko. Jednak coraz częściej słychać głosy rozczarowanych porodem kobiet, które mówią: "Starałam się ćwiczyć i chodzić, zamiast leżeć i stękać. I ta strategia zawiodła. Dlaczego?". Z drabinkami, piłkami, materacami i wannami wyposażenie sal porodowych zaczyna kojarzyć się z klubem fitness; można odnieść wrażenie, że jedyne, czego oczekuje się od rodzącej, to ruch. Ale przecież poród nie rozgrywa się wyłącznie w sferze fizycznej. Aktywne rodzenie to rodzaj filozofii, pewnego spojrzenia na to, co ma się wydarzyć, kiedy dziecko przychodzi na świat. Aktywność fizyczna i wyuczone w szkole rodzenia techniki na niewiele się zdadzą, jeśli zabraknie zrozumienia i akceptacji całego procesu narodzin. To trochę tak, jakby zakładać, że uprawianie seksu w wymyślnych pozycjach bije na głowę czułości z ukochaną osobą.

To nie jest kolejne zadanie

Wielu ludzi ma dziś trudności z rozumieniem i interpretowaniem sygnałów płynących z ich ciała. Nie jest to niezwykłe, jeśli zastanowimy się, jak bardzo te sygnały podporządkowujemy oczekiwaniom zewnętrznym. Kto z dorosłych kładzie się spać, nie zważając na okoliczności, tylko dlatego, że jest śpiący? Ciąża to czas, kiedy można pozwolić dojść do głosu własnej fizyczności.

Jeszcze nie tak dawno mamy oczekujące dziecka cieszyły się wieloma przywilejami społecznymi i mogły sobie pozwolić na okazywanie pewnych "słabości" - np. zmęczenia albo tego, że jest im niewygodnie. Teraz często same odbieramy sobie te możliwości, bo nie chcemy być postrzegane jako słabsze, mniej konkurencyjne na rynku pracy, mające mniejszą kontrolę nad sytuacją. W efekcie ciąża nie prowadzi do lepszego odczytywania potrzeb organizmu, a wszelkie dolegliwości są "leczone".

Często ćwiczenia w szkole rodzenia mają z założenia służyć sprawnemu urodzeniu dziecka, a nie zaprzyjaźnieniu się ze swoją cielesnością. Na salę porodową trafiają kobiety, które mają do wykonania kolejne zadanie i ambitnie podchodzą do realizacji "projektu poród". Dostały narzędzia i nie zawahają się ich użyć: będą chodziły po schodach, choćby i całą noc, i z precyzją cyzelowały sposób oddychania, nie pozwalając sobie na chwilę relaksu. Jednocześnie często odrzucamy zachowania, które wydają nam się trudniejsze do zaakceptowania: wydawanie dźwięków podczas skurczu, przyjmowanie "nieestetycznych" pozycji. Nie dajemy się prowadzić porodowi, ale staramy się go dopasować do swoich oczekiwań. Sprzyjają temu niektóre szpitalne obyczaje - np. podejmowanie pewnych interwencji nie dlatego, że są potrzebne, ale ponieważ "minął czas" albo "u nas tak się robi".

Ciało wie, co robić

I tu dochodzimy do sedna - bowiem aktywny poród to wzięcie współodpowiedzialności za jego przebieg, ale i możliwość wpływu na rozwój wydarzeń. Takie postępowanie jest oparte na wierze w biologiczną, naturalną umiejętność wydawania dziecka na świat. Kobiety rodzą swoje dzieci od początku świata i po prostu umieją to robić, choć obecnie, w czasach zdawania się na opinie ekspertów, często w to nie wierzą. Jak trafne są decyzje podejmowane przez rodzące, które mają całkowitą swobodę i ufają własnej intuicji, przekonałam się nieraz. Np. spontanicznie wybierają pozycje, które sprzyjają korzystnemu przebiegowi porodu. Rodząca aktywnie kobieta ma poczucie własnej sprawczości, udziału w akcie narodzin, jest jego główną postacią. Kiedy ma potrzebę ruchu, to się rusza, jeśli chce kontaktu z wodą - to wchodzi do wanny lub pod prysznic na tak długo, jak ma ochotę. Jeśli chce zostać sama, to o tym mówi, zje coś, jeśli tego domaga się jej organizm, a kiedy jest śpiąca, to kładzie się i odpoczywa. Jest pełna zrozumienia dla siebie samej.

Rodzi się... głową

Poród aktywny oznacza aktywność na wielu poziomach. Reklamowanie go jako rodzenie bez leżenia w łóżku jest nieporozumieniem. Rodzenie rozgrywa się także w głowie i w emocjach. Jeśli to zaakceptujemy, to efektem aktu narodzin będzie nie tylko zdrowe dziecko, ale także poczucie mocy i większe zaufanie do siebie samej. Nie ma porodu aktywnego bez wiary we własne możliwości i intuicję - i tego przede wszystkim powinny uczyć kursy przygotowujące do narodzin. Bo szkoła rodzenia nie jest po to, by uczyć, jak zachować się w szpitalu, ale by przekonać kobietę, że potrafi sama urodzić, sięgając po zakodowaną przez pokolenia wiedzę.

W czasie porodu trudne bywa to, że nawet pomimo pełnego zaangażowania rodzącej i wsparcia osób towarzyszących, nigdy nie ma gwarancji, że przyjęta taktyka doprowadzi do wymarzonego finału. Niektórym z nas przychodzi się zmierzyć z takimi porodowymi komplikacjami, co do których konieczne jest podejmowanie interwencji medycznych czy zabiegowe zakończenie ciąży. Zdarza się, że kobiety, które przygotowywały się sumiennie do wydania dziecka na świat, mają poczucie porażki i są zdruzgotane tym, że nie spełniły się ich oczekiwania. Wielopłaszczyznowo rozumiana aktywność w czasie rodzenia chroni przed takim rozczarowaniem i nigdy nie idzie na marne - nawet w nieoczekiwanej sytuacji daje kobiecie szansę na satysfakcję z porodu, bo może ona powiedzieć sobie: zrobiłam wszystko, co mogłam, a reszta nie zależała ode mnie. Oczywiście czasem bywa, że rodząca nie radzi sobie z trudami porodu i np. prosi o znieczulenie - ale to nie porażka, bo jej wysiłek włożony w akt rodzenia ma wymierne skutki, czyniąc ją bardziej świadomą osobą, a to najlepszy start w macierzyństwo.

Poród aktywny nie jest celem samym w sobie, ale raczej drogą do osiągnięcia zamierzonego rezultatu, którym niewątpliwie jest powitanie na świecie zdrowego dziecka. Aktywność oznacza podążanie za tym, co czujemy, że jest dobre dla nas i dla dziecka, nawet gdyby miało to oznaczać spędzenie całego porodu w jednej pozycji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA