Mam to za sobą

Mówią ojcowie z naszego forum internetowego www.edziecko.pl/etata.

Przy pierwszym dziecku nie bardzo chciałem być obecny przy porodzie - i nie byłem, ale dlatego, że nie mogłem ze względów medycznych. Przy drugim bardzo chciałem być i byłem, mimo że była to cesarka. Po prostu trochę jakbym asystował przy operacji.

Duże przeżycie, następnym razem nie miałbym wątpliwości, chciałbym być. Ale jestem też w stanie zrozumieć obawy przyszłych ojców i uszanować ich decyzję. Inna sprawa, że prawdziwy facet nie powinien zostawiać swojej partnerki samej, jeśli ona jego obecności.

Yaa

Byłem przy narodzinach córki, ale uważam, że powinna to być świadoma i dojrzała decyzja mężczyzny i nie można wywierać na niego żadnej presji! Moja żona jest mi bardzo wdzięczna i twierdzi, że jej to bardzo pomogło. Ja to wszystko bardzo przeżyłem. Największy szok, kiedy zobaczyłem, że moja córa leży na ręce położnej, kończyny jej zwisają bezwładnie... Ale po chwili zaczęła wrzeszczeć i kopać. I to było piękne!

0siedem

Zdecydowałem się na towarzyszenie żonie i jestem zadowolony, choć nie uważam, że jest to piękne i wspaniałe przeżycie. To koszmarny stres i poczucie bezsilności. Poród żony był trudny i w końcu ona sama mnie wyrzuciła - nie chciała żebym widział, jak koszmarnie wygląda. Tak, tak... to nie wygląda dobrze...

Konkluzja jest taka, że nie można się do tego zmuszać, trzeba uszanować to, co czuje druga osoba, bo może być ciężko i w trakcie porodu, i później. I jak myślę sobie, że za miesiąc mnie to czeka znowu, to wcale mnie to aż tak bardzo nie cieszy...

senman

Wspaniały jest sam fakt narodzin, ale poród to nic przyjemnego i dla kobiety, i dla mężczyzny. Zmieniając kolejność słów w znanym powiedzeniu, to czekają was "pot, łzy i krew".

Uczestniczyłem w porodzie rodzinnym, bo takie było pragnienie mojej żony. Gdyby powiedziała, że nie, wcale bym się nie zmartwił.

panbert

Polecam gorąco osobom, które dobrze się rozumieją i potrafią być dla siebie wsparciem. Bez tego doświadczenia nie miałbym pojęcia, ile poród kobietę kosztuje...

steciako

Aha, i nie wierzcie, że żony będą potem mniej atrakcyjne, będziecie tak przejęci, że o takich pierdołach nie będziecie myśleć.

Tata Marka

Więcej o:
Copyright © Agora SA