Starsze dziecko - dobry towarzysz porodu?

Na zachodnich forach internetowych roi się od dyskusji czy starsze dzieci powinny uczestniczyć w narodzinach swojego rodzeństwa. Coraz więcej rodziców rozważa taką możliwość, a niektórzy wcielają pomysł w życie.

Według danych z 2009 roku, 22% z 69 amerykańskich szpitali na południowym wschodzie tego kraju, wyraża zgodę na obecność starszych dzieci podczas porodu ich rodzeństwa. Zwolennicy twierdzą, że poród to coś naturalnego i zdrowego, a takie przeżycie sprawi, że rodzeństwo będzie sobie bliższe. Przeciwnicy wysuwają kontrargumenty, uważając, że dla dziecka obserwowanie matki, która odczuwa duży ból może być przeżyciem traumatycznym i mieć negatywny wpływ na jego psychikę. Obawiają się również tego, że mama zamiast skupić się na poważnym zadaniu wydania na świat kolejnego dziecka, może być rozkojarzona obecnością starszego.

Piątka rodzeństwa na porodówce

We wrześniu ubiegłego roku dyrekcja szpitala Brigham and Women's w Bostonie (USA) spotkała sie z nietypową prośbą przyszłych rodziców. Państwo Lanzetta, Włosi przebywający tymczasowo w Stanach Zjednoczonych, wyrazili życzenie, żeby podczas porodu na sali znajdowały się ich starsze dzieci. Cała piątka! Początkowo usłyszeli, że to niemożliwe, bo podczas porodu matce mogą towarzyszyć tylko dwie osoby. Jednak, po konsultacji z ordynatorem oddziału położniczego oraz innymi lekarzami, uzyskali zgodę: pod warunkiem, że wszystko będzie odbywało się bez komplikacji. W razie problemów lub intensywnego krwawienia, dzieci będą musiały wyjść. Dla państwa Lanzetta niezwykle ważne było, żeby cała rodzina uczestniczyła w tym ważnym dla nich wydarzeniu. Według gazety "The Boston Globe" każde z piątki dzieci miało przydzieloną rolę: Luca (4 l) i Anna (2 l.) motywowali mamę do parcia, Paolo (7 l.) przeciął pępowinę, Laura (9 l.) umyła noworodka, a najstarsze dziecko, Clara (13 l.), pomagała w opiece nad resztą rodzeństwa podczas tego 15-godzinnego porodu. Wszystko poszło gładko, a Brigham and Woman's Hospital informuje kolejnych przyszłych pacjentów, że rodzeństwo może przebywać na sali w czasie porodu.

W Polsce nie ma takiego zwyczaju

Katarzyna Oleś, położna rodzinna, prezes stowarzyszenia Niezależna Inicjatywa Rodziców i Położnych "Dobrze Urodzeni" mówi, że nigdy nie słyszała, aby w którymś z polskich szpitali pojawiała się prośba dotycząca stałej obecności dzieci podczas porodu młodszego rodzeństwa. - Czasem rodzice proszą o możliwość zobaczenia się ze starszym rodzeństwem, o wizytę w czasie porodu i to życzenie bywa realizowane - dodaje. - Wiem, że takie zapraszanie dzieci do odwiedzenia rodzącej było częstą praktyką w izbie porodowej, która jeszcze niedawno funkcjonowała na Śląsku. Niby sytuacja podobna do tej szpitalnej - ale jednak nie, bo izba porodowa nie była dla dzieci terra incognita jak szpital. W izbie pracowały powszechnie znane w tej małej społeczności położne, dzieci najczęściej miały już doświadczenia kontaktu z nimi (np. w związku z udzielaniem doraźnej pomocy medycznej), sam budynek był swojski, wyglądał jak normalny dom. Wszystko to sprzyjało traktowaniu porodu jako czegoś normalnego, w pewnym sensie codziennego, wpisanego w życie - a to zupełnie inna sytuacja niż wejście na szpitalną salę porodową. Jeśli chodzi o porodówki w Polsce to mogę sobie wyobrazić, że znalazłyby się takie, które zgody na obecność rodzeństwa udzielają - ale byłyby to chyba pojedyncze szpitale.

Zdanie Katarzyny Oleś podziela Agnieszka Kurczuk-Powolny, ginekolog - położnik ze Szpitala św. Zofii w Warszawie: - W polskich szpitalach nie ma takiego zwyczaju. Nie spotkałam się w swojej praktyce z takimi przypadkami. Moim zdaniem jedyna możliwość obecności starszego dziecka przy porodzie to sytuacja przy porodzie w domu, gdy rodzice mogą o tym zdecydować.

Mniej zmedykalizowane porody

Ostatnio coraz bardziej popularne jest rodzenie dziecka w bardziej intymnych warunkach. Kobiety częściej decydują się na porody domowe, towarzystwo douli, a wsparcie partnera podczas porodu nikogo już nie dziwi. Dyskusja nad zapraszaniem starszych dzieci do uczestnictwa w porodzie ich młodszego rodzeństwa w tym kontekście była tylko kwestią czasu. Obecnie wielu rodziców chce, żeby ich dzieci były częścią wszystkiego, co dzieje się w ich rodzinie i już z przedszkolakami porusza się tematy, które kiedyś były zarezerwowane tylko dla dorosłych lub uważane za mocno krępujące. Na pytanie o to skąd biorą się dzieci, coraz rzadziej odpowiada się, że przynosi je bocian albo że znajduje się je w kapuście.

Parom zastanawiającym się czy zaprosić dziecko do uczestniczenia w porodzie rodzeństwa, doradza się, żeby przemyśleli sprawę dokładnie, a jeśli zdecydują się na takie rozwiązanie i znajdą szpital, który wyrazi zgodę, żeby dokładnie przygotowały starsze potomstwo na ten moment.

Zobacz wideo

Dziecko musi być przygotowane

Mamy, które wybierają poród domowy, mają sytuację o tyle łatwiejszą, że odpada szukanie szpitala zezwalającego na asystę rodzeństwa. Jednak specjaliści podkreślają, że i tutaj należy wykazać się daleko idącą wrażliwością na emocje starszaka. Bez względu na miejsce, dziecku trzeba opowiedzieć o porodzie, żeby wiedziało czego może się spodziewać. Dobrym pomysłem jest wspólne obejrzenie filmu pokazującego narodziny. Położne i lekarze często mówią, że dzieci w wieku przedszkolnym nie powinny być obecne podczas porodu, bo jest to zbyt intensywne przeżycie, a widok cierpiącej matki może być niezmiernie trudny dla dziecka. Inni twierdzą, że to nie jest kwestia wieku - zarówno czterolatek, jak i dwunastolatka, mogą czuć się źle w takiej sytuacji, ale mogą też mieć wrażenie uczestniczenia w czymś niezwykłym. Z reguły zaleca się, żeby małe dzieci były dopuszczane do mamy na samym końcu, kiedy dziecko już przychodzi na świat. Psychologowie podkreślają, że dzięki uczestnictwu w porodzie, dziecko może odczuwać bliższą więź ze swoim młodszym rodzeństwem, ale także, że może to źle wpłynąć na jego psychikę ze względu na intensywność przeżycia. Większość podkreśla, że dużo zależy od osobowości starszego dziecka. Jeśli jest bardzo wrażliwe, lepiej zrezygnować z tego pomysłu.

Katarzyna Oleś mówi: - Dzieci są często obecne przy porodach domu - czasem intencjonalnie, a czasem po prostu tak wychodzi. Sytuacja jest łatwiejsza, bo grają tu rolę podobne czynniki jak w wypadku izby porodowej. Sens obecności dzieci podczas porodu jest dość dyskusyjny. Przede wszystkim dziecko musi być na tyle oswojone np. z nagością matki, żeby nie stanowiło to problemu. Po drugie - moim zdaniem - lepiej, żeby były to nieco starsze dzieci, które da się do porodu jakoś przygotować. Maluchy reagują bardzo emocjonalnie, kiedy mama zachowuje się inaczej niż zwykle.

Towarzystwo dla starszaka

Dzieci, które uczestniczą w porodzie powinny mieć zapewnioną opiekę kogoś dorosłego, kto poda im coś do picia, będzie kontrolował sytuację, a w razie komplikacji może się nimi zaopiekować i opuścić pokój. Położnicy podkreślają, że matka nie może być zestresowana tym, że starsze dziecko przeszkadza lub czuje się nieswojo. - Rodzące bardzo często próbują kontrolować reakcje, żeby nie straszyć dzieci - wyjaśnia Katarzyna Oleś, - a to hamuje poród. Żeby dobrze rodzić kobieta musi czuć się swobodnie i nie mieć poczucia bycia obserwowaną, bo nie pozwala to na naturalny przebieg porodu. Widziałam udane porody w obecności dzieci, jednak jestem zwolenniczką rozwiązania połowicznego: na początku porodu tak i zaraz po urodzeniu dziecka - jak najbardziej.

"The Boston Globe" cytuje opinię dr Jeffreya Riley, ordynatora oddziału położnictwa i ginekologii w Emerson Hospital w Concord (USA), który mówi, że widział nastoletnie dziewczynki zachwycone tym, że są świadkami narodzin ich rodzeństwa, ale zdarzały się także dzieci mocno zaniepokojone tym, co działo sie z ich matkami. W tym szpitalu, podobnie jak w Brigham and Women's Hospital, zezwala się na obecność większej liczby bliskich rodzącej. W kwietniu tego roku rodziła tam Cristin Bower, a towarzyszyło jej siedem osób: mąż i ich trójka dzieci (3, 5 i 7 l.), siostra i dwójka jej potomstwa (12 i 14 l.). Dzieci stały za ramionami rodzącej, a mąż przeciął pępowinę. Jednak w pewnym momencie ich pięcioletniej córce udało się wymknąć i zajrzeć między nogi mamy. - Zobaczyła moment, w którym dziecko wychodziło. Była w szoku. Zapytała czy to boli i powiedziałam, że tak - mówi Cristin Bowler w rozmowie z "The Boston Globe". - Stwierdziła, że ona zdecyduje się na adopcję.

Na razie porody, w których uczestniczy starsze rodzeństwo to margines. Należy jednak pamiętać, że nie tak dawno ojcowie też musieli czekać za drzwiami. Czas pokaże czy porody staną się w pełni rodzinnymi wydarzeniami.

konsultacja: lek. med. Agnieszka Kurczuk-Powolny, ginekolog-położnik oraz Katarzyna Oleś, niezależna położna, prezes stowarzyszenia "Dobrze Urodzeni"

Więcej o:
Copyright © Agora SA