Cesarskie cięcie - kontrowersje

To temat, który budzi wiele emocji. Na jednym ze spotkań Klubu Mam w Warszawie próbowaliśmy rozmawiać o cesarskim cięciu rzeczowo i bez emocji.

Czy to prawda, że na świecie jest coraz więcej cięć cesarskich?

Rzeczywiście tak dzieje się i w Polsce, i na świecie. Według Światowej Organizacji Zdrowia powinno ich być ok 15 proc. W Polsce to 32 proc. (w 2010 roku), a więc ponad dwa razy więcej! Podobnie w USA. W Chinach to prawie 50 proc. Jedynym krajem gdzie ten odsetek jest zbliżony do zaleceń WHO wedle mojej wiedzy jest Holandia (14-15 proc.).

Dlaczego tak się dzieje?

Po pierwsze, zamiera klasyczna sztuka położnicza, której położnicy uczyli się w trakcie studiów i zdobywania specjalizacji. Chodzi o procedury i manewry, jak udzielanie pomocy ręcznej przy porodzie miednicowym, obroty zewnętrzne i obroty wewnętrzne, które mogą zmienić położenie płodu i umożliwić poród drogami natury, stosowanie kleszczy i próżnociągu. Ponieważ od kilkunastu lat tych zabiegów robi się coraz mniej, coraz trudniej uczyć tych technik młodych położników. Tego się człowiek nie nauczy z książek.

To brzmi niepokojąco. Ale słyszy się często, że większa ilość cięć wiąże się z tym, że to kobiety są mniej zdrowe.

Kobiety zostają matkami coraz później, to ma wpływ na poród. Coraz częściej wykonuje się cesarskie cięcie u kobiet z ciążą bliźniaczą, u pacjentek w ciążach uzyskanych drogą wspomagania rozrodu. Nie zawsze zresztą potrzebnie...

A czy jeśli pierwsze było cięcie, to następne dzieci też będą się musiały tak urodzić?

Przebyte cięcie cesarskie nie jest kategorycznym wskazaniem do wykonania kolejnego; w wielu wypadkach można się pokusić o próbę porodu drogami natury. Ale obie strony muszą tego chcieć: kobieta musi być gotowa na podjęcie takiej próby, a położnik musi taką opcję pacjentce przedstawić. Tymczasem jest duża grupa położników, która utrzymuje swoje pacjentki w przekonaniu, że najlepszym wyjściem jest wykonanie kolejnego cesarskiego cięcia. Jest też druga grupa położników, która się temu chętnie poddaje - bo zrobić cięcie cesarskie to jest krótko i przyjemnie, a poród naturalny trwa wiele godzin.

Jest taka opinia, że coraz więcej kobiet "życzy sobie" mieć cięcie

Cięcia cesarskie "na żądanie", bez ściśle zdefiniowanych wskazań medycznych, nie mają aż tak dużego udziału we wzroście liczby cięć cesarskich. One są tylko bardzo nagłaśniane. Nie demonizujmy ich, to jest margines tego wzrostu.

A jeśli kobieta bardzo chce mieć takie cięcie?

Warto pochylić się nad nią, porozmawiać i dociec, dlaczego tego chce. Niekiedy przyczyną jest lęk. A z lękiem można próbować walczyć. Jest psychologia, psychiatria, można próbować ten lęk zbadać i opanować, a jeżeli nie, to można przychylić się do tego życzenia, ale to wtedy już jest jakieś wskazanie - psychologiczne. Nie można go bagatelizować.

Skąd ten lęk może się brać?

Są rodziny w których matka, siostra, babcia miały ciężkie porody. To może być prawdziwa trauma. Kobieta otrzymuje przekaz, że "porody źle się kończą, zawsze są jakieś problemy". I jest automatycznie nastawiona źle. Można nad tym pracować. Oczywiście nie na sali porodowej, wtedy jest już za późno, ale jeśli spróbujemy to zrobić od początku ciąży, to może nam się udać.

W dzisiejszych czasach lubimy mieć wiele rzeczy pod kontrolą...

Tak, są kobiety, które chcą mieć cesarskie cięcie, bo termin porodu wypada im np. na 24 grudnia. Zaczynają myśleć, że "lepiej sobie zaplanować ten poród odpowiednio wcześniej, żeby święta już spędzić w domu". Albo takie, które mówią: "w mojej rodzinie wszyscy rodzili się w poniedziałek, to moje dziecko też musi się urodzić w poniedziałek". To się wydaje śmieszne, ale tak się dzieje. Wiadomo, że porodu siłami natury nie da się tak zaplanować.

Czym to skutkuje dla dziecka i dla kobiety?

Przede wszystkim jest to niepotrzebna ingerencja w naturę, zwłaszcza, jeśli robimy to zbyt wcześnie. Dobrze udokumentowane dane dowodzą niezbicie, że ukończenie ciąży przed 39. tygodniem niekorzystnie odbija się na zdrowiu dziecka, zwłaszcza jeśli chodzi o powikłania ze strony układu oddechowego. Wybór terminu bez żadnego uzasadnienia jest niedopuszczalny. Jeżeli ma to być zaplanowane cesarskie cięcie, to zróbmy je w 39-40 tygodniu. Nie róbmy tego zbyt wcześnie, jeśli nie ma istotniej przyczyny.

Jakie są jeszcze inne argumenty za tym, by czekać na naturę?

Cięcie cesarskie jest bardzo poważną operacją, piękną, bo rodzi się życie, ratujemy dwie osoby, ale poważną. A każda interwencja chirurgiczna wiąże się z ryzykiem powikłań. Nie ulega wątpliwości, że ryzyko powikłań po cesarskim cięciu jest większe niż po porodzie drogami natury. I jeżeli ktoś myśli, że cesarskie cięcie to panaceum na wszystko, to jest w głębokim błędzie. To jest bardzo potrzebna operacja, która zawsze będzie miała swoje miejsce w położnictwie, ale tylko tam, gdzie to jest uzasadnione.

Jakie jest ryzyko?

Proszę pamiętać, że cesarskie cięcie to operacja z otwarciem brzucha. Jest ryzyko uszkodzenia jelit, pęcherza moczowego, moczowodów. Operując, można narobić bardzo wiele szkód. Możemy w tym brzuchu zastać coś, czego się zupełnie nie spodziewamy: mogą być zrosty lub jakaś nietypowa anatomia, co utrudnia przeprowadzenie zabiegu i generuje liczbę powikłań. Jest także ryzyko infekcyjne, wielokrotnie wyższe, niż po porodzie drogami natury, ze względu na rozległość rany. Jest to wielka rana pooperacyjna, ingerencja w środek, nawet jeśli nacięcie nie jest duże.

Jakie są inne konsekwencje?

Trzy godziny po porodzie drogami natury można już pójść do łazienki czy zająć się dzieckiem. Nie będzie to łatwe, ale jest możliwe. Po cięciu cesarskim należy spędzić całą dobę na sali operacyjnej, dopiero pod koniec dnia może dojść do próby wstania. Nie wolno jeść. W zależności od tego, jakie było znieczulenie, często trzeba przez kilkanaście godzin leżeć płasko. Są szpitale, w których dziecko dadzą nam na sali pooperacyjnej, ale zajmować się nim samodzielnie nie można. Kobiety dochodzą przez 2-3 dni do takiego stanu, kiedy mogą coś robić. Sprawność fizyczna, wraca przez dni, a nawet tygodnie.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że nie jestem przeciwnikiem cięć cesarskich. Wręcz przeciwnie, moje stanowisko jest bardzo liberalne. Ale musimy mówić o faktach. Staram się przekazać te fakty w jak najbardziej obiektywnej formie, choć sam jestem dość liberalny, jeśli chodzi o wskazania do cesarskiego cięcia. Nie jestem przeciwny cięciom ces, one są i będą i są bardzo potrzebne, ale w określonych sytuacjach.

Ryzyko zgonu matki po porodzie przez cesarskie cięcie jest trzy razy wyższe, niż po porodzie drogami natury. Jeżeli chodzi o matkę, odsetek wszystkich powikłań jest wyższy, niezależnie od tego, czy jest to cięcie planowane, czy cięcie w trybie nagłym, w porównaniu z porodem drogami natury

Mity

Jest wiele wskazań do cesarskiego cięcia, które nie mają dziś żadnego uzasadnienia. Np. okulistycznych. Wiele kobiet jest przekonanych, że jeżeli mają wysoką krótkowzroczność, to powinny mieć cięcie. To nieprawda. Jeżeli nie ma zmian na siatkówce czy w dnie oka, spokojnie można rodzic drogami natury. Jeżeli są, można to leczyć jeszcze w ciąży!

Jest też szereg wskazań ortopedycznych, które nie mają żadnego uzasadnienia. Widziałem nawet laryngologiczne wskazania do cięcia cesarskiego, co jest jakimś curiosum.

Na podstawie wypowiedzi Prof. Mirosława Wielgosia, mazowieckiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa

opracowała Magda Rodak

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.