Czekając na dziecko

Trochę mi szkoda, że ciąża powoli dobiega końca. To miłe, że jestem w centrum zainteresowania, że wszyscy wokół się o mnie martwią. Tata, zwykle niezbyt wylewny, dzwoni codziennie i pyta, jak się czujemy: ja i jego wnuczka - opowiada Malina Łochowska.

Długo czekaliśmy na dziecko. Kilka ładnych lat. Zdążyliśmy już pogodzić się z tym, że będziemy we dwoje. Poukładaliśmy sobie życie. A tu: niespodzianka! Ciąża. Słyszeliśmy, że tak się często zdarza. Ale nie bardzo w to wierzyliśmy.

Od początku ciąży bardzo się denerwowałam. Każde kolejne badanie to był megastres. Wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze. A jeszcze lekarze bezlitośnie mi przypominali, że w moim wieku prawdopodobieństwo kłopotów rośnie. Na szczęście mała rozwija się bez zarzutu.

Lektury i instrukcje

Chcę się jak najlepiej przygotować do macierzyństwa. Dlatego dużo czytam. Moją podstawową lekturą jest "W oczekiwaniu na dziecko". Kupiłam ją za radą koleżanek, gdy tylko się dowiedziałam, że jestem w ciąży. Oboje z mężem pilnie śledzimy opisy tego, jak dziecko rozwija się w moim brzuchu. Zwykle jest tak, że Paweł czyta pierwszy, a potem przychodzi do mnie przejęty i mówi: "A wiesz, w tym tygodniu wyrosną jej rzęsy?". Oglądamy też filmiki na YouTubie, patrzymy, jak się przewija niemowlę, jak się je karmi, jak pielęgnuje pępek.

Piersią? Naturalnie!

Jestem nakręcona na karmienie piersią. Nie ukrywam, że jeszcze do niedawna widok mamy z maluchem przy piersi lekko mnie odrzucał. Może to dlatego, że było mi przykro, że sama tak nie mogę? W każdym razie od kiedy jestem w ciąży, zmieniło mi się o 180 stopni. Naczytałam się, jakie to wygodne, a przede wszystkim zdrowe dla dziecka. I nie wyobrażam sobie, że moja córeczka mogłaby dostawać sztuczne mleko. Ale jestem przygotowana na to, że początki mogą być trudne.

Namacalna obecność

Im bliżej porodu, tym więcej emocji. Dopóki brzuch był mały, do Pawła nie docierało to, że naprawdę będziemy mieli dziecko. Dopiero kiedy dzidzia zaczęła dawać o sobie znać - najpierw w postaci rosnącego obwodu mojego pasa, a z czasem w postaci kopniaków - zaczął coraz bardziej wczuwać się w rolę ojca. Obserwuję, że im bliżej porodu, tym bardziej jest podekscytowany. Szczególnie odkąd obecność córki jest całkiem realna - wystarczy ją pogłaskać, a z brzucha zaczyna wystawać łokieć albo pięta.

Gadżetów moc

Jestem gadżeciarą. Kupiłam na przykład detektor tętna płodu. Możliwość posłuchania serduszka córeczki uspokaja mnie. Rodzina najpierw się ze mnie podśmiewała. A potem tata i macocha sami dzwonili, żeby zapytać, czy wszystko OK, czy serduszko bije. Mam też monitor oddechu niemowlęcia. To takie urządzenie, które wkłada się pod materacyk. Wydaje dźwięk, gdyby dziecko przestało oddychać. Nie ma powodów do niepokoju, bo córeczka rozwija się dobrze. Ale lepsze to, niż się denerwować, prawda? Zaopatrzyłam się też w laktator, komplet butelek, smoczków, sterylizator i podgrzewacz. Na wypadek gdybym jednak nie mogła karmić piersią. Z gadżetów mam jeszcze owieczkę-pozytywkę, która odtwarza odgłos serca matki. Można z niej puścić niemowlęciu jeszcze inne dźwięki: śpiew wielorybów, wiosenny deszczyk albo szum oceanu.

Trema oczekiwania

Nasza córeczka urodzi się lada dzień. Nie boję się. Powiedziałabym raczej, że oboje z mężem jesteśmy... stremowani. Już za chwilę wszystko się zmieni. Jak to będzie? Skąd będę wiedziała, że poród się zbliża? Czy damy sobie radę? Jak zniesiemy nieprzespane noce? Co się zmieni między nami? Zastanawiamy się też nad logistyką - np. gdzie Paweł zaparkuje samochód, kiedy przywiezie mnie z małą ze szpitala. Wiem, że to drobiazgi. Śmiejemy się z siebie. Czeka nas wielkie szczęście, a my się takimi bzdurami zamartwiamy!

Czytałam, że ostatnie dni przed porodem to dobry czas, żeby się zająć sobą. Tylko że ja chwilowo w ogóle o sobie nie myślę! Jestem w pełni skoncentrowana na ciąży i małej. Nie mam ochoty na kino, zakupy ani zabiegi kosmetyczne. Razem z Pawłem złożyliśmy łóżeczko i wózek. Zamawiam ostatnie drobiazgi, które będą nam potrzebne po porodzie. A to sól fizjologiczna, a to maść do pupy. Zaraz zabieram się do pakowania torby do szpitala. No a potem jedyne, co nam pozostaje, to czekać...

Kalendarium - dziewiąty miesiąc ciąży

To już ostatni miesiąc. A im bliżej finiszu, tym więcej rozterek, przygotowań i... zniecierpliwienia. "Czy już?". Chyba każda kobieta oczekująca narodzin dziecka zna dobrze koszmar niekończących się dociekań. A ty nie masz pojęcia, kiedy to się stanie, choć już naprawdę bardzo chciałabyś, żeby maluch zamiast w brzuchu, znalazł się przy twojej piersi.

Rozwój dziecka 37.-40. tydzień

Maluch przygotowuje się do narodzin. Pod koniec miesiąca będzie miał 48-50 cm, od stóp po czubek głowy, i ważył 3300-3500 g. Jest różowy, pulchny i... skulony, ale próbuje jeszcze się przeciągać. Jego płuca mogłyby podjąć oddychanie. Paluszki dziecka są ozdobione paznokciami, a główka włosami. Meszek, który pokrywał ciało, zanika. Maluch połyka zrzucony meszek - to z niego i z połykanego złuszczonego naskórka powstaje smółka, pierwsza kupka wydalana po porodzie.

Ciało w gotowości

Aby przygotować się do aktywnego porodu, warto nadal ćwiczyć, żeby wzmocnić i uelastycznić ciało.

Na tym etapie ciąży dobre są ćwiczenia z dużą piłką. Siedzenie na niej i krążenie biodrami zwiększa elastyczność bioder i miednicy, a w czasie porodu pomaga dziecku zejść niżej do kanału rodnego. Ćwiczenia polegające na bujaniu się na piłce przygotowują mięśnie nóg do aktywnego porodu, a w czasie samej akcji porodowej mogą łagodzić ból podczas skurczów. Ważne są też ćwiczenia rozciągające i ćwiczenie różnych pozycji do porodu. Doskonały jest tak zwany siad indiański, czyli kucanie na całych stopach z rozwartymi kolanami. Natomiast dla kobiety, która chce rodzić ze znieczuleniem, korzystne będzie wykonywanie ćwiczeń rozciągających biodra i miednicę, np. siad krawca.

Zrób posiew

W ostatnich tygodniach ciąży wykonaj wymaz z pochwy, aby sprawdzić, czy nie masz infekcji lub zakażenia drożdżakami.

Jeśli posiew wykaże zakażenie, można je wyleczyć przed porodem. Dziecko będzie przeciskać się kanałem rodnym i w razie infekcji pochwy mogłoby zostać zakażone. Jeżeli badanie nic nie wykaże, i tak warto przed porodem i w połogu zadbać o ochronę okolic intymnych, stosując łagodne żele i emulsje. Zapewnią higienę, złagodzą stany zapalne i zapobiegną wysuszeniu błon śluzowych.

Vagisil, Płyn do higieny intymnej, cena 15 zł

Venus, Hipoalergiczna emulsja z ekstraktem z rumianku, cena ok. 7 zł

Joanna, Kremowy płyn do higieny intymnej, cena ok. 7,50 zł

Bielenda Sexy Mama, Delikatna emulsja do higieny intymnej, cena ok. 12 zł

Przezorny zawsze ubezpieczony

Jeśli dobrze się czujesz i nadal jesteś aktywna, przygotuj sobie na najpotrzebniejsze rzeczy na czas połogu.

Przejrzyj szafę i kosmetyczkę, sprawdź, czego może ci niedługo zabraknąć (krem do twarzy? ulubiony szampon? wygodna bluzka do karmienia?). Kup kilka par obszernych, wygodnych bawełnianych majtek (nie muszą być wysokiej jakości, wyrzucisz je bez żalu, gdy skończy się połóg) lub zapas majtek jednorazowych. Na okres połogu potrzebne ci będą duże, chłonne podpaski (na początek kilka paczek).

Odrobina słodyczy

Jesteś więcej w domu, częściej polegujesz na kanapie, mniej się ruszasz... Taki tryb życia sprzyja ochocie na łasowanie.

Odradzamy jedzenie klasycznych słodkości w postaci ciast, batoników, cukierków, a nawet czekolady. Zachęcamy jednak do odkrycia słodyczy pieczonych jabłek, musów owocowych, egzotycznych smaków ananasa lub mango, a także suszonych owoców, które w rozsądnych ilościach można jeść z muesli nie tylko na śniadanie. Odrobina naturalnej słodyczy od razu wprowadzi w dobry nastrój.

Nisko, coraz niżej

Zaobserwowałyście, że brzuch, który do tej pory znajdował się tuż pod biustem, jakby się nieco opuścił?

Dzieje się tak, gdy dziecko wstawia główką w kanał rodny. Zwykle jest to 2-3 tygodnie przed porodem. Obniżony brzuch nie jest zatem powodem do niepokoju, nie oznacza również, że za moment zacznie się poród. Przynosi za to mamie sporą ulgę - nareszcie łatwiej odetchnąć!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.