Połóg po cesarskim cięciu Strach przed ciąży Położenie miednicowe

Czy po cesarskim cięciu połóg wygląda tak samo? Będę miała cesarkę i zastanawiam się, czy po nim krwawienie występuje też od razu, czy później? I czy trwa tyle samo czasu? Mój syn ma 5 lat. Bardzo chcę mieć drugie dziecko, ale nie jestem w stanie zdecydować się na zajście w ciążę. Prześladuje mnie paniczny lęk, że będzie jak poprzednio. Mój poród był okropny, dziecko duże, syn doznał poważnych urazów, ja też miałam komplikacje. To było jak zespół stresu pourazowego. I psychicznie, i fizycznie długo do siebie dochodziłam. Wiedziałam już 5 lat temu, że potrzebny mi psycholog, bo nie radzę sobie, ale nie poszłam. Jak walczyć z tym lękiem? Od czterech dni ryczę jak bóbr. Czuję żal, złość, bezsilność. Z powodu położenia miednicowego będę mieć cesarskie cięcie. Prawdopodobnie nie pozwolą mi nawet spróbować rodzić siłami natury. Czuję się bezradna. Czy mam prawo nie wyrazić zgody na cesarkę, jeśli powodem jest tylko ułożenie miednicowe? Jakich argumentów użyć? Czekać na akcję porodową czy lepiej wszystko zaplanować?

Połóg wygląda inaczej - bo dziecko urodziło się operacyjnie, a nie drogami rodnymi. Rana po cięciu wymaga innego traktowania niż krocze, bo goi się nieco inaczej. Bywają też większe problemy z uruchomieniem pracy jelit, ale tu dużo zależy od znieczulenia i dlatego najlepiej porozmawiać o tym z anestezjologiem.

Krwawienie po cesarce bywa krótsze niż po porodzie drogami natury, bo w tym pierwszym przypadku macica jest zawsze łyżeczkowana . Trzeba obserwować, czy krwawienie nie ustaje nagle, bo szyjka macicy, która nie bardzo się rozwarła, może się zbyt szybko obkurczyć i zatrzymać odchody poporodowe.

Po cięciu cesarskim "na zimno", czyli bez akcji skurczowej, organizm może potrzebować więcej czasu na uruchomienie zmian hormonalnych, które są odpowiedzialne za prawidłowy przebieg karmienia, a są naturalnym następstwem akcji porodowej. Bardzo pomocny jest w takim wypadku długi kontakt skóra do skóry (nawet kilka godzin po porodzie, jeśli wcześniej było to niemożliwe) i przystawianie dziecka do piersi, także wtedy, gdy wydają się "puste". Nawet samo ssanie i drażnienie brodawek sutkowych pomaga uregulować gospodarkę hormonalną.

Pyta Pani, jak z tym walczyć - właśnie myślę, że nie należy walczyć, tylko pozwolić pracować instynktowi macierzyńskiemu i zadbać o wewnętrzne wyciszenie. I wiem, że zwykle w pierwszej chwili myśli się, że w podobnej sytuacji żadne wyciszenie nie jest możliwe... Ze względu na to, że odnajduje Pani u siebie objawy zespołu stresu pourazowego, radziłabym konsultację ze specjalistą - pewnie będzie go trzeba poszukać w większym mieście, myślę jednak, że w ogólnym rozrachunku się opłaci. To bardzo mądre, że szuka Pani rozwiązania jeszcze przed zajściem w ciążę, bo problem, nawet odsunięty, i tak zapewne wróciłby w czasie oczekiwania na dziecko albo w czasie porodu. Trzymam kciuki za to, by osiągnęła Pani spokój wewnętrzny.

Znalezienie się w podobnej sytuacji jest frustrujące - oznacza pożegnanie z obrazem idealnego porodu i konieczność skonfrontowania się z tym, że nie zawsze marzenia się spełniają... To jest trudne, a tym bardziej przed samymi narodzinami, kiedy dodatkowo wahania w układzie hormonalnym destabilizują emocje.

Może Pani poszukać szpitala, w którym ktoś będzie gotów podjąć się przyjęcia porodu siłami natury (to możliwe, ale może wymagać samozaparcia nie tylko z Pani strony). Albo wyżalić się, wyrzucić z siebie złe emocje, a potem przyjąć to, że poród odbędzie się poprzez cesarskie cięcie.

Wtedy skupiłabym się na tym, żeby zapewnić sobie to, by ten poród był dobry - podjęty po samoistnym rozpoczęciu akcji porodowej, ze znieczuleniem, które pozwoli na kontakt z dzieckiem, z jak największym wsparciem bliskiej osoby, z możliwością przystawienia dziecka do piersi zaraz po przeniesieniu na salę. Wszystko to wymaga uzgodnienia jeszcze przed operacją. Poszukałabym też wśród najbliższych sojusznika, który pomoże Pani, okazując zrozumienie w tych trudnych chwilach.

Copyright © Agora SA