Patostreamerzy podbijają internet. "Proszę pani, żadne pieniądze nie śmierdzą"

"Wiem, co to są patostreamy, nie oglądam. Tak, jak wiem, co to bitcoin, a w niego nie inwestuję" - mówi trzynastoletnia Patrycja. "To takie filmiki amatorskie, gdzie ludzie się biją, przeklinają, robią dramy". Oglądanie i nagrywanie brutalnych i wulgarnych nagrań jest popularne wśród polskiej młodzieży, za granicą to marginalne zjawisko.

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "patostream", by na ekranie pojawiło się mnóstwo nagrań. Wchodzę w pierwszy z nich, prawie sto tysięcy wyświetleń, setka komentarzy.

To cholernie płytkie i ciężkie do oglądania, gdy ktoś wyzywa własną matkę.
Właśnie usłyszałem w telewizji, że to jakaś patologia. Sprawdzam. To coś jeszcze gorszego.

Wystarczy obejrzeć jedno wideo, by w propozycjach pojawiły się kolejne. Ograniczenia (wiekowe, blokada komentarzy) pojawiają się na kanałach znanych patostreamerów. A rotacja jest - jedne konta pojawiają się, inne znikają. Wiele filmów może obejrzeć każdy, bo blokady nie zawsze obowiązują.

Czym są patostreamy?

Patotreści to poruszane w internecie tematy, które są nieakceptowane społecznie, nierzadko zakazane prawnie. Jednym z przykładów jest patostreaming, czyli relacje na żywo publikowane w internecie. Znaleźć w nich można wszystko to, z czym nie chcemy, aby dzieci i młodzież mieli do czynienia - używki, bójki, okaleczenie się, wulgaryzmy i tym podobne. Patostreamerzy zarabiają na swoich działaniach. Chcesz, aby kogoś uderzył? Zapłać mu, a to zrobi. Chcesz, żeby wypił określoną ilość alkoholu za jednym podejściem? Wystarczy, że wpłacisz pieniądze.

"Internet dla nastolatków to strefa wolności, bez ciągłego nadzoru. Dla mnie podwórkiem był świat ursynowskich blokowisk odkrywanych na wrotkach; dla naszych dzieci podwórkiem jest internet. My wychodziliśmy poza granice wyznaczone przez rodziców z ciekawości, nudy, chęci bycia na czasie. Teraz z tych samych powodów dzieci sięgają po patologiczne treści w sieci" - napisała w tekście dla "Wyborczej" Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, radca prawny, organizatorka okrągłego stołu RPO ds. zwalczania patotreści w internecie.

Zobacz wideo

"Niektórzy uważają, że to śmieszne"

- Wiem, co to są patostreamy, nie oglądam. Tak, jak wiem, co to bitcoin, a w niego nie inwestuję - mówi nam trzynastoletnia Patrycja. - To takie filmiki amatorskie, gdzie ludzie się biją, przeklinają, robią jakieś dramy. Niektórzy uważają, że to śmieszne. Mnie nie śmieszy, więc nie oglądam.

Z raportu "Patotreści w internecie", opracowanego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę we współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich (i przy wsparciu Orange Polska), wynika, że co trzeci nastolatek ogląda patotreści w internecie. Większość, bo 84 proc. badanych nastolatków w wieku 13-15 lat, słyszała o patotreściach, a 37 proc. oglądało tego typu nagrania.

Skąd młodzież wie o ich istnieniu? Głównie od kolegów, ale niektórzy dowiedzieli się o nich przypadkiem - wyświetliły im się jako polecone przez strony lub aplikacje z filmami.

"Staramy się działać szybko i usuwać filmy naruszające zasady, stosując technologie maszynowego uczenia, które usprawniają czas reakcji. Otwarty charakter internetu oraz ogromna liczba publikowanych filmów sprawiają jednak, że nigdy nie będzie możliwe, aby całkowicie zapobiec pojawianiu się takich treści" - napisano w opublikowanym w raporcie komentarzu Google Polska, właściciela serwisu YouTube.

Dlaczego nastolatki w ogóle "odpalają" te filmiki? Ci, którzy je oglądają, robią to głównie z ciekawości. Inne wymieniane przez badanych powody to nuda, chęć rozrywki czy chęć "bycia na czasie". Jeśli zaczną oglądać te treści, robią to regularnie. Najczęściej włączają tzw. shoty, czyli wybrane momenty patostreamów. Są one krótsze niż relacje na żywo i zawierają "najciekawsze" fragmenty z różnych transmisji.

Leci łapka w dół

Na szczęście większość, bo aż 87 proc. badanych nastolatków, postrzega patotreści jako szkodliwe, które zachęcają innych do naśladowania patologicznych zachowań. 82 proc. uważa, że powinny być zakazane w internecie. 47 proc. tych, którzy oglądali patotreści, oznaczyli tego typu film jako nielubiany, czyli dali "łapkę w dół".

Mimo to, aż jedna piąta oglądających (18 proc.) udziela się podczas streamów na czacie. Co dwudziesty z tych nastolatków (ok. 5 proc. ogółu) wpłaca patostreamerom darowizny (tzw. donejty).

"Żadne pieniądze nie śmierdzą"

Niestety, wciąż 38 proc. badanych zgadza się ze stwierdzeniem, że zamieszczanie patologicznych nagrań w sieci jest dobrym sposobem na zarabianie pieniędzy. "Proszę pani, żadne pieniądze nie śmierdzą" - mówił jeden z respondentów podczas wywiadu grupowego. Wśród osób, które oglądały patotreści, 38 proc. uważa, że pokazują one prawdziwe życie, 20 proc. widzów lubi je oglądać. Niemal jednej piątej, bo 18 proc. badanych imponują twórcy nagrań.

Najłatwiej tak się wybić i wypromować, robi się głupie rzeczy, musi być kontrowersyjnie i musi wzbudzać ciekawość
Kolega na polskim powiedział, że jego autorytetem jest patostreamer, który zarabia na filmach

- mówili badani.

Nie dziwi zatem rosnąca popularność twórców patostreamów - nie tylko w sieci, gdzie kolejne kanały mnożą się jak grzyby po deszczu. Brylują oni również poza internetem - stają się liderami opinii, gośćmi w popularnych programach (przykładem jest Marta Linkiewicz). Patoinfluencerzy zarabiają już nie tylko na internetowych streamach. Podobnie jak inni influencerzy, monetyzują prowadzone przez siebie profile w mediach społecznościowych.

Młodzież szuka dziś łatwego zarobku, a nagrywanie i publikowanie filmików w sieci jest jednym ze sposobów, poprzez które próbują osiągnąć swoje cele. W efekcie widzowie chcą stanąć po drugiej stronie - nagrywanie patostreamów wydaje się być doskonałym sposobem na zarobienie własnych pieniędzy.

- Dostają wszystkie możliwe pozytywne "głaski" na temat swojej błyskotliwości, ogromu wiedzy, tempa odpowiedzi. Albo kiedy grają w gry online i wygrywają, wtedy są "kimś", coś im wychodzi, coś się udaje, budzą respekt przed innymi. Często aktywność online jest substytutem tego, czego nie osiąga się w relacjach z rówieśnikami w klasie - o tym, co młodym ludziom daje internet, mówił w rozmowie z nami psychiatra, dr n. med. Andrzej Silczuk.

Młodzież wie, działać muszą dorośli

O tym, że patotreści istnieją, młodzież wie doskonale. Czas, aby to zjawisko poznali dorośli. By z nimi walczyć, potrzebne jest jednak wielostronne, skoordynowane działanie.

- Patotreści stały się zjawiskiem na tyle rozpowszechnionym i popularnym, że walka
z nimi musi mieć charakter kompleksowy. Tu nie wystarczy aktywność pojedynczych osób czy instytucji - musimy organizować prawdziwie pospolite ruszenie. Jednocześnie zmieniać prawo, prowadzić edukację, aktywizować rodziców, współdziałać ze środowiskiem nadawców internetu. I przede wszystkim mieć dobrą komunikację z młodzieżą. Wierzę, że nam się uda - mówi dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Okrągły Stół do walki z patotreściami w internecie powołany przy Rzeczniku Praw Obywatelskich i opublikowany raport to pierwsze kroki ku temu, by zjawiska pozbyć się raz na zawsze.

Więcej o:
Copyright © Agora SA