"Jeden nauczyciel na 3 grupy". Brakuje 1,4 tys. nauczycieli przedszkolnych. Rzeczniczka ZNP: Wolą pracę w pizzerii

- Początkujący nauczyciel wychowania przedszkolnego zarobi 1835 zł na rękę. Za taką pensję nie jest w stanie wynająć nawet mieszkania. Ludzie po studiach pedagogicznych wybierają pracę w biurze lub w pizzerii, gdzie zarobki są wyższe, a odpowiedzialność o niebo mniejsza - o braku w kadrach mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa ZNP.

Nauczyciele wychowania przedszkolnego to - obok anglistów, matematyków i nauczycieli przedmiotów branżowych - najbardziej poszukiwana przez kuratoria kadra pedagogiczna. W całej Polsce na stronach kuratoriów od stycznia wisi ok. 1,4 tys. wakatów dla pedagogów w przedszkolach.

W woj. mazowieckim dyrektorzy przedszkoli szukają ponad 400 nauczycieli wychowania przedszkolnego. Na Śląsku brakuje 200, podobnie w woj. małopolskim. Ponad 160 wakatów jest w woj. dolnośląskim -  podaje Dziennik Gazeta Prawna.

Przykładem kłopotów kadrowych, z którymi borykają się nadwiślańskie przedszkola, jest np. placówka na warszawskim Wilanowie. Dzielnicy, w której statystyczne - według danych GUS-u - rodzi się najwięcej dzieci w stolicy. Mieszkańcy Wilanowa od lat czekali na nowe przedszkole. Jednak co z tego, że jest wreszcie przestronny budynek, skoro nie ma komu tam pracować? Na stronie przedszkola przeczytamy, że "pomimo olbrzymich trudności w pozyskiwaniu kadry pedagogicznej, wszystkie publiczne przedszkola rozpoczną swoją pracę zgodnie z planem od 2 września 2019 r.". Dowiadujemy się też, że odziały trzylatków zostaną otwarte w późniejszym terminie, w miarę pozyskiwania kadry pedagogicznej.

Na profilu dzielnicy Wilanów w dyskusji pod postem na temat braków w kadrze w wilanowskich przedszkolach ktoś gorzko podsumował: "Jeden nauczyciel na trzy grupy".

"Poczuli się upokorzeni"

Sytuacja nauczycielek przedszkolnych jest niekorzystna od lat. Po czerwcowym strajku nauczycieli wiemy, że nauczyciele przedszkolni nie dostaną, w przeciwieństwie do nauczycieli szkolnych, dodatku z tytułu sprawowania funkcji wychowawcy klasy na poziomie 300 zł brutto.

- Mamy na rynku bardzo dużo pedagogów. Ale po studiach wybierają pracę w biurze lub w pizzerii, gdzie zarobki są wyższe, a odpowiedzialność o niebo mniejsza. Teraz mamy jeszcze do czynienia z nową sytuacją: doświadczeni nauczyciele odchodzą z pracy. Dlaczego? Bo nowy dodatek za wychowawstwo w kwocie 300 zł rząd przyznał tylko tym pracującym w szkołach. Nauczyciele - jak sama nazwa wskazuje - wychowania przedszkolnego poczuli się upokorzeni. Kto, jak nie oni, wychowuje?  - mówi nam Magdalena Kaszulanis, Rzeczniczka prasowa Związku Nauczycielstwo Polskiego.

Przedszkolanka to nie niania

Często o nauczycielach przedszkolnych nie myśli się w kategorii nauczycieli, edukatorów. Samo słowo "przedszkolanka" już komunikuje, że jest to osoba, która zajmowanie się dziećmi, na zasadzie niani.

Rodzice z roku na rok mają ciekawsze pomysły. Ostatnio usłyszałam od jednego z rodziców: Proszę mojemu synkowi trzy razy zadać pytanie, czy chce siusiu, bo jak mniej, to nie słyszy. A jak za dużo, to też niedobrze

- żali się nauczycielka przedszkolna z Warszawy z kilkuletnim stażem.

Aby podjąć pracę w przedszkolu w charakterze wychowawcy, wcześniej trzeba skończyć studia pedagogiczne. A podczas pracy zawodowej stale się dokształcać, aby mieć predyspozycje i umiejętności do pracy np. z dziećmi z dysfunkcjami. Od lat - jak w przypadku wszystkich zawodów sfeminizowanych - płace dla nauczycieli przedszkolnych są niskie, a premie przyznawanie rzadko.

Jak przedszkola poradzą sobie z brakiem nauczycieli przedszkolnych?Jak przedszkola poradzą sobie z brakiem nauczycieli przedszkolnych? fot: shutterstock

Magdalena Kaszulanis nie ma wątpliwości, że to głównie niskie zarobki sprawiają, że kobiety, które mają kwalifikacje do tego, aby pracować w przedszkolach, uciekają do innych zawodów.

- Dzisiaj początkujący nauczyciel wychowania przedszkolnego zarobi 1835 zł na rękę. Za taką pensję nie jest w stanie wynająć mieszkania, dlatego w dużych miastach brakuje kadry w przedszkolach. Dyrektorki przedszkoli mówią, że dzisiaj sytuacja jest katastrofalna, bo młodzi ludzie przestali już nawet przychodzić na rozmowy kwalifikacyjne. Wiedzą, jakie są zarobki w oświacie i omijają ją szerokim łukiem – mówi rzeczniczka ZNP.

Z relacji wychowawców przedszkolnych wiemy, że od lat towarzyszy im poczucie rozżalenia. 33-letnia nauczycielka wychowania przedszkolnego z Warszawy, która ma 11 lat doświadczenia w pracy zawodowej, opowiada, że z każdym rokiem ma coraz mniej entuzjazmu.

- Na samym początku byłam bardzo zaangażowana w swoją pracę, nawet do tego stopnia, że mąż pomagał mi wycinać dekoracje w weekendy. Kupowałam bardzo dużo pomocy dydaktycznych ze swoich prywatnych pieniędzy, bo kiedyś usłyszałam od swojej pracodawczyni, że ona na dodatkowe pomoce dydaktyczne nie ma - mówi nauczycielka, która po kilkunastu latach pracy zarabia 2800 zł. Bez widoków na jakąkolwiek podwyżkę.

- Jestem rozżalona, nie mam wolnych ferii, wakacji, nie obowiązuje nas też Karta Nauczyciela, postanowiłam, że za rok skończę pracę w przedszkolu, mam na siebie inny pomysł. Będę pomagać mężowi w biznesie, dodatkowo wezmę kilka godzin w świetlicy szkolnej - zdradza swoje plany na przyszłość 33-latka i opowiada jakie są losy jej koleżanek po fachu:

Dziewczyny odchodzą, bo nie dają już rady. Często nie wiedzą co mają dalej ze sobą robić. Jedna ma nerwicę. Są też takie, które w ogóle zmieniają swoje życie. Wyjeżdżają za granicę i podejmują pracę w innych branżach

Ci nauczyciele, którzy zostali, muszą brać nadgodziny

W całej Polsce brakuje nauczycieli nie tylko w przedszkolach, ale i w szkołach. Wielu dyrektorów poradziło sobie z brakiem kadry, zlecając godziny nadliczbowe pozostałym nauczycielom. Czeka ich praca po 9 godzin dziennie. Przedszkola i szkoły muszą poradzić sobie z brakami w kadrach, bo rok szkolny właśnie się rozpoczął. Jak to zrobią?

 - Radzą sobie dzięki wysiłkowi dyrektorów i zaangażowaniu tych nauczycieli, którzy pozostają w zawodzie i godzą się na nadgodziny. To będzie trudny rok dla wszystkich, dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Zamiast rozmawiać o jakości kształcenia, musimy rozwiązywać podstawowe kwestie: gdzie uczyć, bo brakuje sal i jak, bo brakuje nauczycieli. Takie są konsekwencje reformy - podsumowuje rzeczniczka ZNP.

Powinno cię również zainteresować:

Nauczyciele sponsorują szkołę? "To rodzice dostają listę rzeczy do przyniesienia"

Nauczyciel nie ma czasu, by przygotować się do lekcji. "Zamiast tego pójdę do drugiej szkoły, żeby zarobić w miarę godziwe pieniądze" [LIST]

Nauczyciel opisuje swoją pracę. "Po pierwszych czterech godzinach jestem trupem"

W Polsce zaczyna brakować nauczycieli? Powodem odejść mają być zbyt niskie płace. Zalewska zaprzecza

Więcej o:
Copyright © Agora SA