"Aborcja jest, gdy matka wolała synka, a urodzi dziewczynkę". Po tych słowach wypisała dziecko z religii

Mama pewnego szóstoklasisty zdecydowała się na wypisanie go z lekcji religii. Nie zrobiła tego jednak ze względu utratę wiary, a poglądy wygłaszane przez nowego nauczyciela w trakcie zajęć.

Mimo że przez poprzednie lata podstawówki jej dziecko uczęszczało na lekcje religii, mama zdecydowała się na wypisanie go z tych zajęć. Powodem jest nowy nauczyciel i jego dosyć kontrowersyjne poglądy. - Od pierwszej lekcji dziecko przynosiło dziwne historyjki, ale ostatnia mnie przerosła - napisała mama szóstoklasisty na naszym forum.

"Grzechowi pierworodnemu zawdzięczamy biedę i bezrobocie"

Mama podkreśla, że dziecko nie mogło tego wymyślić, bo wszystkie historie znalazła w jego zeszycie do religii. Co więc zmusiło ją do wypisania dziecka z zajęć? - Dowiedziałam się, że grzechowi pierworodnemu zawdzięczamy biedę, bezrobocie, katastrofy ekologiczne i wojny. Przez grzech pierworodny rządzący uchwalają sprzeczne z prawami człowieka ustawy dopuszczające aborcję czy eutanazję - informuje mama szóstoklasisty.

Na zajęciach był także omawiany szerzej temat aborcji. -  Aborcja jest wtedy, gdy matka nie chce dziecka, bo wolała synka, a ma się urodzić dziewczynka - napisała mama. - A ja głupia zawsze myślałam, że to bardziej złożony problem - dodaje.

"To są średniowieczne banialuki"

Wątek wywołał dyskusję między rodzicami. Wielu z nich poparło decyzję matki. Słowa katechety to dla niektórych "średniowieczne banialuki".

Bo gdyby nie grzech pierworodny, to byśmy sobie dalej żyli w raju, bez biedy, chorób, wojen, zła wszelkiego.
Wciskanie dzieciom, że aborcja jest wtedy, kiedy się mamie płeć dziecka nie podoba, jest nadużyciem. Podobnie jak to, że wszystkie nieszczęścia, jakie człowieka spotykają, spowodowane są tym, że popełnił grzech. To są średniowieczne banialuki!

Jeszcze inni dzielili się podobnymi doświadczeniami:

U mojego syna katechetka poplątała sprzedawanie ciała (prostytucję) z transplantologią i zabijaniem płodów na przeszczepy. Bo to wszystko dla niej jest sprzedawaniem ciała. Syn miał potem dylemat, bo kuzyn oddawał krew - czyli sprzedawał się za czekoladę...

Wypisanie dziecka z religii - nie zawsze łatwe

Wypisanie dziecka z religii wydaje się prostym krokiem. Co należy zrobić, gdy decyzja jest już podjęta? Zazwyczaj wystarczy oświadczenie dla wychowawcy napisane przez rodzica o tym, że dziecko nie będzie już uczęszczało na te zajęcia.

Jednak w praktyce często jest to trudniejsze. Rodzice narzekają, że zazwyczaj religia, mimo że nie jest obowiązkowa, odbywa się między innymi lekcjami, przez co dziecko, które na nią nie uczęszcza, ma w tym czasie wolne. Biorąc pod uwagę to, jak przepełnione są obecnie plany zajęć polskich uczniów, nie jest to korzystne rozwiązanie.

Jest jeszcze inny problem. Ocena z religii wlicza się do średniej, co dla wielu uczniów jest okazją do poprawy końcowego wyniku. Powszechnie wiadomo, że nauczyciele religii oceniają zazwyczaj dosyć łaskawie. Dlatego nawet gdy rodzice chcą wypisać swoją pociechę z zajęć, ambitne dzieci często protestują, bo nie chcą mieć gorszej średniej niż koledzy z klasy.

Pisemna apostazja

Jednak to nie koniec przeszkód. Rodzice, którzy wypisują dziecko z religii, mogą spotkać się także z opinią, że w ten sposób zrywają ostatecznie z Kościołem. Kilka lat temu było głośno o informacji, która pojawiła się stronie diecezji kaliskiej. Zgodnie z nią wypisanie dziecka z religii jest równoznaczne z aktem apostazji.

To dosyć niesprawiedliwe założenie, ponieważ z zajęć mogą wypisywać się także osoby, którym nie pasuje jedynie styl ich prowadzenia. Ich celem nie jest jednak odejście z Kościoła. - Od dzieciństwa jestem osobą wierzącą. Jednak religia nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem. W liceum często kłóciłam się z katechetką, która promowała na zajęciach światopogląd konserwatywno-patriotyczny - opowiada 23-letnia Emilia, która rozważała opcję wypisania się z zajęć w liceum, mimo że nigdy nie odeszła z kościoła.

- Dla mnie polityka i religia to dwie odrębne kwestie, których nie można ze sobą łączyć. Często przez takie poglądy byłam traktowa gorzej niż inni uczniowie, którzy w ogóle na tych zajęciach się nie odzywali - dodaje Emilia.

Etyka alternatywą?

Wydaje się, że w sytuacji, gdy rodzice chcą wypisać dziecko z religii, dobrą alternatywą mogłyby być właśnie zajęcia z etyki. Jednak, jak wyraźnie widać, polska szkoła ma z tym przedmiotem duży problem. Jedną z najważniejszych przyczyn małego zainteresowania przedmiotem jest brak informowania uczniów i rodziców o takiej możliwości.

Od 2014 roku polskie szkoły mają obowiązek organizacji zajęć z etyki, nawet jeśli chętny byłby tylko jeden uczeń. To odpowiedź na wyrok Europejskiego Trybunały Praw Człowieka z czerwca 2010 roku w sprawie "Grzelak przeciwko Polsce". Rodzice przez kilka lat walczyli o lekcje etyki dla syna, który nie chodził na religię. Czuli, że ich dziecko jest dyskryminowane przez brak zajęć.

Mimo tych ustaleń, zajęcia z etyki odbywają się obecnie tylko w 11 proc. polskich szkół. Nie wiadomo także, ilu uczniów uczęszcza na zajęcia, gdyż MEN nie udziela na ten temat informacji. Gdy taką informację chciał uzyskać Rzecznik Praw Obywatelskich, otrzymał odpowiedź od ministerstwa, że są to dane wrażliwe, które ujawniają światopogląd.

Zobacz także:

Katecheta napisał chłopcu uwagę w dzienniczku. Mama dziecka: "To nie mój problem". Internauci: "Brawa dla mamy"

Religia w szkole? "Byle bez krzywdy dla dziecka!"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.