"Mamo, co ja mam z tym wszystkim zrobić?" O tym, dlaczego wyrzuciliśmy z pokoju dzieci prawie wszystkie zabawki

Zrobiliśmy porządek w pokoju dzieci. W pudłach wynosiliśmy zabawki, którymi najmłodsi już się nie bawią. Dzieci dostały po jednej szufladzie na swoje ulubione rzeczy. Zabawkowy minimalizm ulżył nie tylko nam, lecz także kilkulatkom.

"W tym roku prezentów jest za dużo"

Mikołajki w szkole, przedszkolu. W domu też robiliśmy, bo dzieci bardzo czekały. Chociaż drobiazgi. Potem urodziny córki, jest grudniowa. Dostała wspaniałe prezenty od dzieci z klasy, był urodzinowy tort w domu i kolejne prezenty od rodziny i przyjaciół. Na koniec grudnia święta. Każdy z rodziny przyniósł coś dzieciom pod choinkę. Kolejny pamiętnik na kluczyk, jeszcze jedno pudło z puzzlami, ulubione klocki córki, samochody i tory, które kocha syn. Radość z licznych prezentów trwała, wiadomo, pięć minut.

Po świętach siedmioletnia córka po przebudzeniu stwierdziła:

- Mamo, w tym roku prezentów jest za dużo. Co ja mam teraz z tym wszystkim zrobić?

Niebezpieczne zabawki - na co uważać?

Zobacz wideo

Sama intuicyjnie wyczuła, że potrzebuje przestrzeni. I sprowokowała nas, rodziców, do tego, aby zrobić gruntowny porządek w pokoju dzieci. Mąż wygospodarował kartony, do których dzieci zapakowały zabawki, którymi się już nie bawią, którymi właściwie nigdy się nie bawiły lub które lubią, ale tylko od czasu do czasu. Każde z dzieci wybrało ulubione zabawki, samodzielnie poskładały je do szuflad. Część schowaliśmy w szafie na wymianę za jakiś czas, resztę przygotowaliśmy do wydania. Do dyspozycji dzieci zostały materiały plastyczne, instrumenty, puzzle, klocki, samochodziki, drewniane tory, które można samodzielnie układać. I oczywiście książki, ale tych nie zaliczamy do zabawek.

W pokoju dzieci zapanował ład, rozsądny minimalizm, każda rzecz dostała swoje miejsce. Pokój zrobił się jakby większy, dzieci odzyskały miejsce do zabawy.

Przedszkola bez zabawek

W fachowej literaturze jest wiele argumentów za tym, aby ograniczyć zabawki dzieci, bo zabawkowy minimalizm przynosi dzieciom sporo korzyści w długoterminowej perspektywie.

Niemieccy pracownicy socjalni już wiele lat temu przekonywali, że zabawki w pokoju dzieci czy w salach przedszkolnych ograniczają dziecięcą wyobraźnię. Rainer Strick i Elke Schubert są pomysłodawcami akcji „Przedszkola bez zabawek”, która polega na tym, że na trzy miesiące w roku z sal przedszkolnych znikają wszystkie zabawki, nawet materiały plastyczne. Pierwszego dnia eksperymentu dzieci nie wiedzą co ze sobą zrobić, ale już drugiego bawią się kocami, krzesłami, oczywiście, że skaczą i po stołach. Po kilku dniach przedszkolaki świetnie już radzą sobie bez kolorowych przedmiotów. Dzięki wakacjom od zabawek budzi się wyobraźnia i kreatywność. Po prostu nie ma innego wyjścia.

Pomysł niemieckich pedagogów spodobał się do tego stopnia, że dzisiaj w Niemczech funkcjonują przedszkola bez klocków, domków dla lalek i aut. To miejsca, w których przez kilka miesięcy w roku dzieci spędzają czas tylko ze sobą, po czym same decydują, które zabawki wracają do sal. I chociaż przedszkola bez zabawek to spore wyzwanie dla wychowawców, podobno warto spróbować, bo bez układanek i pluszaków dzieci więcej ze sobą rozmawiają, mają różne pomysły na wspólną zabawę, potrafią walczyć z nudą. 

Najlepsze pomysły rodzą się z nudów

Joshua Becker, czołowy amerykański minimalista, pisarz, prywatnie ojciec, autor poczytnej książeczki „Im mniej, tym więcej” (tytuł oryginału: "The more of less") przekonuje, że minimalizm to antidotum na błędne koło zakupów, stres, brak czasu i nadmiar rzeczy. Na swoim popularnym blogu wymienia wiele powodów, dla których warto pozbyć się nadmiaru przedmiotów w pokojach dzieci.

Becker przekonuje, że w przestronnym otoczeniu, w którym szafki nie uginają się od pudełek z różnymi szpargałami, łatwiej się skupić, rodzeństwo więcej czasu spędza na wspólnej, wymyślonej przez siebie zabawie. Mając mniej zabawek czy rzeczy w ogóle, bardziej o nie dbamy. Mniej grających i świecących zabawek sprawia też, że dzieci częściej sięgają po farby, ołówki, książki.

Utkwiło mi też w pamięci wideo z profilu World Economic Forum o tym, że najlepsze pomysły rodzą się z nudów. Widziałam je kilka lat temu i często sobie o nim przypominam, kiedy zastanawiam się, jakby tu uatrakcyjnić dzieciom czas.

"Jeśli chcesz być dobrym rodzicem, to pozwól swojemu dziecku się ponudzić" -  od tych słów zaczyna się krótka "reklama nudy". W kolejnych ujęciach pojawiają się słowa: "smartfon", "kino", „gry”, "zakupy", "zabawki", "trampolina", "telewizja". I potem zdanie: "I mimo to dzieci się nudzą?". Wideo kończy się myślą kanadyjskiej psycholog Vanessy Lapointe:

Dzieci potrzebują zatopić się w swojej nudzie, żeby się wyciszyć i usłyszeć siebie

Mając z tyłu głowy słowa psycholożki i swojej siedmiolatki, której intuicja podpowiedziała, że do szczęście nie trzeba zbyt wielu przedmiotów, nowy rok rozpoczęliśmy ze względnie uporządkowanym pokojem dzieci. Czas pokaże, jak długo uda nam się zachować odzyskaną przestrzeń.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.