Nauczycielka z 30-letnim stażem: Role się odwróciły. Teraz to nauczyciel ma spuszczoną głowę, a rodzic na niego krzyczy

Temat niesprawiedliwych ocen wzbudza spore emocje. Interesują się nim nie tylko obecni uczniowie, ale także osoby, które edukację szkolną mają już dawno za sobą. A co na ten temat mają do powiedzenia sami nauczyciele?
W ostatnim czasie sporo mówi się na temat niesprawiedliwych ocen. Co sądzą o tym nauczyciele? W ostatnim czasie sporo mówi się na temat niesprawiedliwych ocen. Co sądzą o tym nauczyciele? Fot. Jakub Ociepa / Agencja Wyborcza.pl

"Bezsensowne" opowiadanie, "brak zadania"

Jakiś czas temu pisaliśmy o opowiadaniu 10-letniego Natana, które zdaniem nauczyciela było za długie i "bezsensowne". Wielu czytelników stwierdziło, że nauczyciel nie docenił kreatywności ucznia i wykazał się ignorancją, bo tekst był świetny (pochwaliła go także pisarka Sylwia Chutnik). Poloniście, który ocenił pracę, mocno się dostało. Jeszcze inny przykład to historia sprzed kilku miesięcy. Uczeń narysował mapę, zamiast przepisać definicję z książki. Nauczycielka uznała to za brak zadania.

Liczba komentarzy i listów, które otrzymaliśmy po publikacji obydwu tekstów pokazuje, że temat ten wzbudza ogromne zainteresowanie.

Z ustawy o systemie oświaty wynika, że ocena wystawiona uczniowi powinna go przede wszystkim motywować. W praktyce jednak różnie to wygląda. Zapytaliśmy nauczycieli z wieloletnim doświadczeniem, co sądzą na temat spornych ocen i uwag.

Nauczyciele uważają, że roszczeniowi rodzice są coraz częstszym zjawiskiem Nauczyciele uważają, że roszczeniowi rodzice są coraz częstszym zjawiskiem Shutterstock

Roszczeniowi rodzice

Opisane historie zostały skutecznie nagłośnione w mediach społecznościowych przez zaangażowanych rodziców. Z jednej strony chwali się to, że interesują się edukacją dzieci, z drugiej - pojawiają się głosy, że rodzice często kierują się emocjami, a na własne pociechy patrzą bezkrytycznie.

Zdaniem nauczycieli tzw. roszczeniowi rodzice są coraz częstszym zjawiskiem. To osoby, które zachowują się jak klienci, którzy oczekują od nauczycieli i szkoły konkretnych usług. Dotyczy to zwłaszcza sposobu oceniania ich dzieci. Tacy rodzice nie zawahają się przed interwencją w szkole, gdy uznają, że ocena postawiona ich dziecku jest zbyt niska. 

Pani Bożena, nauczycielka z 40-letnim stażem pracy w jednej z warszawskich podstawówek, zauważa, że dziś krytykowanie nauczycieli przez rodziców jest coraz częstsze. - Jakiś czas temu widziałam grafikę, która dobrze obrazuje pewną zmianę. Kiedyś, gdy nauczyciel wystawił ocenę niedostateczną, uczeń i rodzic stali ze spuszczoną głową i go słuchali. Teraz role się odwróciły. To nauczyciel ma spuszczoną głowę, a rodzic na niego krzyczy - mówi pani Bożena.

Czasem rodzicom przeszkadza, że ich dziecko dostało piątkę zamiast szóstki, która ich zdaniem mu się należała Czasem rodzicom przeszkadza, że ich dziecko dostało piątkę zamiast szóstki, która ich zdaniem mu się należała Shutterstock

"Otrzymał piątkę, zamiast 'należnej' mu szóstki"

Pani Anna, nauczycielka z 30-letnim stażem z podwarszawskiej miejscowości, przyznaje, że zdarzyły jej się interwencje rodziców. - Policzyłam o jeden punkt za mało, a rodzice to zgłosili. Ocena została poprawiona. Do tego przeprosiny - mówi nauczycielka.

- Inaczej to jednak wygląda w przypadku, gdy dochodzi do merytorycznego podważenia oceny przez rodziców. Uczeń napisał tekst bezbłędnie, jednak niestarannie. Litery miały nieprawidłowe kształty i łączenia, nie mieściły się w liniaturze. A to też oceniamy. Poza tym praca nie była perfekcyjna, wyróżniająca się. Uczeń otrzymał piątkę, zamiast 'należnej' mu, według rodziców, szóstki - mówi pani Anna.

W ostatnim czasie sporo mówi się na temat niesprawiedliwych ocen. Co sądzą o tym nauczyciele? W ostatnim czasie sporo mówi się na temat niesprawiedliwych ocen. Co sądzą o tym nauczyciele? Fot. Łukasz Wądołowski / Agencja Wyborcza.pl

Potrzebne jest ocenianie kształtujące

Jednak problemem są nie tylko roszczeniowi rodzice. W obu opisanych na początku tekstu przypadkach nauczycielom zarzucano zabijanie w dzieciach kreatywności. Nie można także mówić o motywującym charakterze tych ocen.

Zdaniem pani Teresy, nauczycielki z 30-letnim stażem z Suwałk, opisane historie to niestety smutna rzeczywistość wielu polskich szkół. - Jest to stary, skostniały sposób oceniania. To w żaden sposób nie sprzyja motywowaniu uczniów, blokuje twórcze myślenie i kreatywność. A co najgorsze pozostawia w psychice ślad w postaci lęku przed porażką - komentuje nauczycielka. 

- Warto pomyśleć o wdrażaniu oceniania kształtującego lub przynajmniej jego elementów. Prace pisemne dziecka są wówczas opatrzone komentarzami nauczyciela, ale takimi, które pomagają poprawić pracę i zaplanować dalszą naukę - tłumaczy pani Teresa.

Nasza rozmówczyni zdradza, że to przynosi także inne korzyści. W klasach I-III, gdzie funkcjonują oceny opisowe, jest znacznie mniej skarg rodziców, niż w przypadku starszych uczniów, którzy otrzymują stopnie sumujące od 1 do 6.

Nauczycielka postawiła trójkę, bo uczennica umiała za dużo. 'Tej umiejętności jeszcze nie wyćwiczyliśmy'>>

W szkole (zdjęcie poglądowe) W szkole (zdjęcie poglądowe) Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

"Jeśli uczeń cokolwiek zrobił, to nie może otrzymać jedynki"

Pani Bożena zdradza, że także jest zwolenniczką oceniania kształtującego. - Przy samodzielnych pracach, zawsze podaję uczniom konkretne kryteria oceniania. Jeśli dziecko do nich się nie zastosuje, tłumaczę wówczas, co jest nie tak i proszę o wykonanie zadania ponownie - mówi nauczycielka.

- Oczywiście doceniam i chwalę, jeśli widzę, że coś zostało zrobione dobrze. Gdy uczeń zastosuje się do uwag i poprawi zadanie, stawiam wyższą ocenę, za podwójną pracę - dodaje pani Bożena.

Jednak w starszych klasach wymogiem są oceny sumujące. Jak więc może zachować się nauczyciel, gdy uczeń popisze się kreatywnością, a mimo to nie zastosuje się do polecenia?

- Naczelna zasada, którą się kieruję, to taka, że jeśli uczeń cokolwiek zrobił, to nie może otrzymać jedynki. Moim zdaniem w takich przypadkach należy wystawić ocenę pozytywną ze słownym komentarzem - mówi pani Anna.

Nauczycielka odnosi się także do historii opisanej na początku tekstu. - Wszyscy się chyba zgodzą, że rysunek mapy wykonany przez 14-latka to poziom trzeciej lub drugiej klasy szkoły podstawowej. Osobiście uważam, że powinien otrzymać dwójkę, z zachętą do poprawy oceny i wyjaśnieniem, co znaczy słowo 'opisz' - mówi.

Nauczycielka zaproponowała egzamin komisyjny z całego roku. 'Dostaniesz pytania, na które nie odpowiesz' [LIST] >>

"Rolą nauczyciela jest nauka czytania ze zrozumieniem"

Jednak na problem ocen należy spojrzeć także z innej perspektywy. W historii z mapą ważnym elementem zadania było czytanie ze zrozumieniem. Uczeń, zamiast przepisać definicję, wykonał rysunek. Czyli mimo kreatywności, nie zastosował się do polecenia. Wysłał w ten sposób sygnał, że go w pełni nie rozumie. 

- Rolą nauczyciela jest nauka czytania ze zrozumieniem. A z tym przecież nawet wielu dorosłych ma problem - zauważa pani Bożena.

Pani Anna w pracy z uczniami kładzie nacisk na to, żeby odpowiedzi były redagowane stosownie do zadanych pytań. - Jeżeli w instrukcji jest 'podkreśl', to znaczy podkreśl, a nie postaw ptaszek, czy weź w pętlę. Jeśli uczeń postawi ptaszka, otrzymuje punkty, ale zwracam mu także uwagę, że nie działał zgodnie z instrukcją - tłumaczy nauczycielka.

Pani Teresa zwraca uwagę na ważny problem związany z ćwiczeniem czytania ze zrozumieniem. - Nauka tej umiejętności nie może odbywać się kosztem przedmiotowego traktowania dziecka. To wymaga od nauczyciela oczywiście większego wysiłku, ale przynosi znacznie lepsze efekty, niż posługiwanie się ocenianiem, które bazuje na stałym wskazywaniu dziecku błędów, bez podkreślania jego mocnych stron - przypomina nauczycielka.

Co sądzicie na temat systemu oceniania w polskich szkołach? Czy zgadzacie się z opiniami nauczycielek? Piszcie do nas na adres edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy anonimowo opublikujemy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA