-
-
-
-
Dla mnie najpiękniejszą i najlepszą lekturą szkolną jest "Mistrz i Małgorzata" (liceum 1991-1995). Teraz pewnie wywalą to z kanonu, bo przekaz zupełnie nie w smak dzisiejszym Berliozom i Warionuchom, co właśnie wstały z kolan.
Niesławne opisy przyrody w "Nad Niemnem" to niepotrzebne bestialstwo. -
Pierwszorzędny pisarz drugorzędny rzeczywiście nie jest dobrym wyborem do kanonu. To trzeba przeczytać w V-VI kl. wiedzieć skąd "Naści piesku kiełbasy", "Ociec prać" itd. A potem zapomnieć - w kategoriach literackich. Jak wszystko tego pana zresztą.
Przeczytałam wszystkie lektury, Nie wszystkie mi się podobały, ale przeczytałam, Mam ten niedobry zwyczaj, że czytam dokładnie, łącznie z opisami ziół u Orzeszkowej - przez szacunek do autora, bo się namęczył, przez ciekawość - czy ja bym tak potrafiła cokolwiek opisać. Dzieci wychowanych na filmach zmontowanych w tempie graniczącym z percepcją trzeba by najpierw umieścić w kwarantannie higieny umysłowej, żeby na świeżo potrafiły cierpliwie poświęcić czas na docenienie magii słowa.
Dla mnie zaskoczeniem jest, jak pozytywne - po latach - mam skojarzenia z "Lalką". Jestem przekonana, że to jedna z najlepszych książek w Polsce. Chętnie bym ją przeczytała drugi raz, ale z braku czasu postanowiłam odświeżyć serial, bo syn akurat książkę omawia w szkole, więc postanowiłam dać mu nieco wizualnego powiewu tamtych czasów. Jestem w połowie. I wierzyć nie mogę, jak bardzo ta powieść jest aktualna, jak bardzo Polacy od 150 lat W OGÓLE znowu niczego się nie nauczyli.
LUDZIE! Oglądnijcie dziś chociaż serial!
PS. Problem z kanonem literackim polega na tym, że trzeba dzieci nauczyć historii literatury. A ta literatura nie była pisana dla dzieci. Ani nawet nastolatków. To są książki dla dojrzałych ludzi, którzy już coś w życiu przeżyli, coś zrozumieli, coś chcą sobie przemyśleć, mają jakieś obserwacje na temat świata i trzeba ich skonfrontować z innymi poglądami.
A my wymagamy od spędzającego większość czasu na strzelankach 17-latka, by prowadził analizę osobowości 46-letniego Wokulskiego (ile lat miał Prus, kiedy to pisał?) i meandrów duszy zabójcy lichwiarki.
Nie dziwota, że większość lektur docenia się dopiero po latach.
PPS. Kluzik się myliła - szkoła nie zachęci dzieci do czytania, jeżeli wcześniej nie zrobili tego rodzice, którzy czas spędzają na FB albo przed lustrem szykując się do foci - nie czytali im książek, nie prowadzili na spektakle (teraz nie ma nawet Teatru dla Dzieci w TV), nie nauczyli słuchać słuchowisk - choć starych, na płytach, jest mnóstwo i świetnie się sprawdzają, jeżeli dba się o to od początku. Takie dzieci nie mają kompletnie wrażliwości na słowo, szkoła tego nie nadrobi. -
-
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
masofrev
Oceniono 309 razy 233
"Krzyżaków" przeczytałem w klasie V. Trylogię - w wakacje pomiędzy klasą VI i VII. Nikt mnie nie zmuszał, czytałem z wypiekami na twarzy (zwłaszcza "Ogniem i mieczem", nieznane mi z wersji filmowej). No ale skoro dzisiaj dzieci "odrzuca grubość książki", to o czym my mówimy???
Z drugiej strony - mamy "Nad Niemnem", nad którym to Niemnem nie dzieje się kompletnie nic. W "Nocach i dniach" noc zamienia się w dzień, dzień w noc a Bogumił tyra w polu. "Dziadów" nie sposób "rozkminić" bez wódy lub trawy (zależnie od preferencji).