Aplikacja Musical.ly staje się coraz popularniejsza wśród młodych osób. Rodzicom ta nazwa może niewiele mówić. To dlatego, że z platformy korzystają głównie nastolatkowie i dzieci. Mówi się nawet, że staje się ona najważniejszym medium społecznościowym pokolenia Z, czyli osób urodzonych po 2000 roku.
Aplikacja ma obecnie już 240 milionów użytkowników na całym świecie i jest dostępna aż w 29 wersjach językowych. Na platformie publikuje się filmiki lip-sync, na których użytkownicy śpiewają z playbacku. Materiałami można dzielić się z innymi. Są też hasztagi i followersi, dzięki czemu podobnie jak w przypadku Youtuba czy Instagrama, na Musical.ly rodzą się pierwsze gwiazdy. Niedawno agencja hash.fm przygotowała nawet raport na temat najpopularniejszych polskich "muserów" >>
Mimo że moda na Musicaly.ly dopiero się rozkręca, o aplikacji zrobiło się w ostatnim czasie głośno w negatywnym kontekście. Anastasia Basil, matka 10-letniej dziewczynki, po przetestowaniu platformy opublikowała na swoim blogu wpis. Opisane przez nią kwestie zszokowały i oburzyły wiele osób.
In the last week, 3 of our talks have been to grade 4 to grade 7 girls. Every single one of them with a smartphone (which is just about all of them) are on https://t.co/tTKMUj9I1O. It's not nearly as innocent an app as it seems https://t.co/zSNLsp3K94
- Emma Sadleir (@EmmaSadleir) 8 marca 2018
Anastasia Basil zainstalowała aplikację na prośbę swojej 10-letniej córki. Dziewczynka chciała zacząć nagrywać filmiki, ponieważ robią to jej wszyscy znajomi. Matka w końcu przystała na prośbę córki i ściągnęła Musical.ly na telefon. Zanim jednak pozwoliła dziewczynce na zabawę, postanowiła sprawdzić zamieszczane na platformie treści. - Pornografia nie jest najgorszą rzeczą, którą tam zobaczyłam - pisze kobieta.
Jednym z pierwszych nagrań, na które trafiła matka, był onanizujący się dorosły mężczyzna. Znalazła także filmiki, które zawierają przemoc. Na jednym z nich chłopiec wkłada dziewczynce do gardła nóż. Nie brakuje też nagrań przedstawiających samookaleczenie się nastolatków. Co więcej, pod popularnym na platformie hasztagiem, dziewczyny chwalą się swoimi skrajnie wychudzonymi ciałami.
Powszechnym zjawiskiem w aplikacji są także uprzedmiotawiające się seksualnie dzieci. Już 10-letnie dziewczynki występują na nagraniach w kusych strojach i odgrywają dwuznaczne scenki. Nie brakuje także pornografii. Dzięki skróconym hasztagom, użytkownicy aplikacji mogą obejść filtry bezpieczeństwa.
Anastasia Basil zauważyła, że dzieci, które nie zachowują się tak, jak ich wyuzdani znajomi, są na aplikacji znacznie mniej popularne. Spotykają się nie tylko z ostracyzmem, ale także hejtem.
Jak zauważa w swoim tekście Anastasia Basil, współczesnym rodzicom trudno jest utrzymać kontrolę nad dziećmi w internecie. Jeśli dzięki zabezpieczającym oprogramowaniom dziecko nie wejdzie na stronę z pornografią, jest to jedynie połowa sukcesu. Są jeszcze Instagram, Snapchat i inne aplikacje, nad którymi trudno w pełni zapanować. Przesyłane treści łatwo jest usunąć. Poza tym rodzic musiałby mieć wgląd w całą korespondencję dziecka.
Wpis matki wzbudził duże zainteresowanie. Opublikowały go znane portale, przez co o sprawie zrobiło się głośno. Nie długo trzeba było też czekać na reakcję twórców aplikacji. Niedawno na oficjalnej stronie Musical.ly pojawiła się informacja, że zostały już usunięte najniebezpieczniejsze hasztagi - m.in. #proana i #mutilation. Jednak posty, przy których ich użyto, nadal są dostępne do obejrzenia, jeśli znajdziemy je w inny sposób. Co więcej, wiele innych wspomnianych we wpisie matki hasztagów nadal działa.
W obecnych czasach większość dzieci prędzej czy później natknie się w internecie na treści pornograficzne. Niedawno pisaliśmy o badaniach przeprowadzonych przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Wynikało z nich, że prawie połowa z nich ma regularny kontakt z treściami pornograficznymi. Jak rodzice powinni radzić sobie z tym problemem?
- Oczywiście niezwykle ważne jest stosowanie różnego rodzaju zabezpieczeń, które zmniejszą prawdopodobieństwo kontaktu dziecka z pornografią. Równie istotne jest jednak rozmawianie z dziećmi na tematy seksualne, by filmy takie nie były ich jedynym źródłem wiedzy. Warto tłumaczyć dzieciom, że to, co pokazywane jest w tego typu filmach, nie odzwierciedla rzeczywistości, a także pokazywać im, że jeśli mają na ten temat jakieś pytania, są ciekawe, to mogą rozmawiać o seksualności ze swoimi rodzicami - mówi Joanna Gruhn-Devantier, psycholog dzieci i młodzieży, psychoterapeutka, założycielka poradni Dom Rozwoju.
- Oglądanie treści pornograficznych ma oczywisty negatywny wpływ na rozwój dziecka. Dla małych dzieci, które nie rozumieją jeszcze do końca treści o charakterze seksualnym, kontakt z pornografią może być szokujący i wywoływać w nich bardzo silny lęk. Z kolei w przypadku starszych dzieci może przyczyniać się do powstania wypaczonego obrazu sfery seksualnej - podsumowuje ekspert.